Strona G³ówna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjêæ

PIONIERZY

Kontakt
Artyku³y:
Jan W³odarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
O¶rodki
RÓ¯NE
Statystyka
Odwiedzi³o nas:
10033380
osób.
Oni s± z nami:
Pu³kownik kontra przemytnicy. Autor: Jan W³odarek

JAK TO BY£O KIEDY¦

Do po³owy lat 80-tych nie mo¿na by³o ¿yæ z samej kulturystyki, a uprawianie jej na wyczynowym poziomie wi±za³o siê ze znacznymi kosztami, za¶ nagrody za zwyciêstwo, nawet na mistrzowskich zawodach, by³y bardzo skromne - przewa¿nie kryszta³owy wazonik z plakietk± lub przeceniona torba sportowa. Nawet Ci z mistrzów, którzy byli instruktorami æwiczeñ si³owych zarabiali w tym fachu niewiele, bo miesiêcznie oko³o po³owê ¶redniego miesiêcznego wynagrodzenia w kraju.

Nadzieje na lepsz± przysz³o¶æ dawa³a gospodarka rynkowa, rodz±ca siê w drugiej po³owie lat osiemdziesi±tych i popularyzuj±ca has³o „bierzmy sprawy w swoje rêce”. Wziêli je te¿ kultury¶ci. Niektórzy na wiele lat przedtem...
W latach 60-tych i 70-tych czo³owi kultury¶ci byli na ogó³ ma³o wymagaj±cy. Cieszyli siê, ¿e w ogóle mogli uprawiaæ swoj± ukochan± dyscyplinê i rywalizowaæ w zawodach z kolegami. Nie mieli marzeñ robienia kariery w kulturystyce i utrzymywania siê z niej. Kulturystykê traktowali jako sportow± przygodê. Swoj± przysz³o¶æ widzieli w nauce i pracy.

Nieraz wyje¿d¿ali za granicê na zawody, ale tylko do krajów socjalistycznych. Tam kupowali co¶ dla siebie lub swoich najbli¿szych, ale nie zawsze wystarcza³a niewielka suma pieniêdzy z przyznanej im diety wyjazdowej. Musieli wiêc kombinowaæ, kupuj±c na „czarnym rynku” trochê socjalistycznej waluty lub zabieraæ dla braci kulturystów „upominki” stanowi±ce tzw. towar wymienny.

Nasi mistrzowie szczególnie chwalili sobie wyjazdy do ZSRR. Tam byli zawsze przyjmowani go¶cinie i z wielkimi honorami, a organizatorzy zawodów (organizacje komsomolskie) dbali o to, aby naszym mistrzom niczego nie brakowa³o. Startowali w silnej obsadzie, a mieszkali w dobrych hotelach, gdzie serwowano im urozmaicone i po¿ywne posi³ki. Mieli te¿ zapewnion± rozrywkê w m³odzie¿owych klubach tanecznych. Nie bez znaczenia dla dobrego nastroju by³o równie¿ to, ¿e rosyjscy celnicy na ogó³ nie przegl±dali baga¿y kulturystycznych ekip, a je¶li ju¿, to z ojcowsk± wyrozumia³o¶ci±.
Prawd± jest, ¿e ilo¶æ i warto¶æ tego, co nasi przewozili, by³a niewielka i nie istnia³y obawy, ¿e rosyjskie srogie s³u¿by graniczne mia³yby podstawê „szarpaæ” naszych mistrzów. Sielanka trwa³a do czasu...


W 1969 r. polskie w³adze kulturystyczne postanowi³y, ¿e po miêdzynarodowych zawodach w Sopocie nasi najlepsi kultury¶ci, w nagrodê i w ramach wizyty przyja¼ni, wezm± udzia³ w du¿ych i presti¿owych zawodach w Wilnie, organizowanych tam z wielkim rozmachem z okazji jubileuszowej rocznicy powstania miasta.
Do tych zawodów szykowali siê mistrzowie ówczesnej Czechos³owacji, maj±cy ju¿ sukcesy na mistrzostwach Europy i ¶wiata oraz najlepsi zawodnicy z Wêgier, NRD, Bu³garii i z ca³ego ZSRR - w sumie oko³o 180 zawodników. Nasi te¿ mieli szansê na sukces, gdy¿ ich mocn± stron± by³y konkurencje si³owe, które wtedy obowi±zywa³y w kulturystyce, wiêc przed tymi zawodami ostro trenowali nawet podci±ganie na dr±¿ku, które by³o jedn± z obowi±zuj±cych konkurencji tych zawodów.

Informacjê o tym, co kto chcia³ sobie kupiæ przy okazji tych zawodów wymienili miêdzy sob± dopiero w poci±gu. S³awomir Filipowicz (mieszkaj±cy obecnie w USA) i Jan W³odarek chcieli kupiæ po aparacie fotograficznym „Zenit”, Wies³aw Wnêk, Antoni Wojewoda i Stanis³aw Kowalski - radioodbiorniki tranzystorowe, a Krzysztof Polubiec: futrzan± czapkê i srebrn± bransoletkê dla narzeczonej. Najwiêksze plany handlowe mia³ mistrz Antoni Ko³ecki z £odzi (obecnie mieszka w Kanadzie), który do przedzia³u przytaszczy³ dwie wielkie i wypchane walizki, a swoj± wypowiedzi± wprowadzi³ wszystkich w zdumienie.
- Ch³opaki, ja kupujê brylanty! Co tak wyba³uszacie ga³y ? W walizach mam 2 tysi±ce plastikowych damskich pasków, które wzi±³em w komis od kolegi producenta. S± modne, czerwone ze z³ot± klamr±. W Wilnie sprzedam je po 5 rubli za sztukê. To bêdzie 10 tysiêcy i wystarczy na 2 brylanty, które sprzedam w £odzi., Z tego zwrócê d³ug w z³otówkach kumplowi jako równowarto¶æ pasków i jeszcze zostanie mi fortuna!


(Na zdjêciu Antoni Ko³ecki, fot. Janusz Kreczmarski)

Na s³uchaczy pad³ blady strach. Przecie¿ to zwyczajna kontrabanda! W ZSRR mo¿na otrzymaæ za to co najmniej 2 lata „turmy”. I jakby co, to grozi³ jeszcze skandal polityczny, gdy¿ jechali¶my na zawody organizowane przez Komsomo³.
Antek wcale siê tym nie przej±³, mia³ wizjê wzbogacenia siê i to go uspokaja³o:
- Teraz dla wszystkich zamawiam po butelce radzieckiego szampana, a pó¼niej ka¿dy z was zapakuje w swoich baga¿ach po 100 pasków, pozosta³e ja przewo¿ê. Zapewniam was, ¿e nikogo nie bêd± sprawdzaæ, bo nasza ekipa, to sprawdzeni wielokrotnie mistrzowie!
Niech mu bêdzie, jak chce! S³awomir. Filipowicz, Krzysztof Polubiec, Antoni. Wojewoda i Jan W³odarek przytaknêli. Kilkakrotnie ju¿ startowali w Kraju Rad i celnicy nigdy mistrzom nie sprawdzali baga¿y. Rosyjscy pogranicznicy byli w porz±dku. S³awek Filipowicz, najlepszy nasz junior, zwany „polskim Frankiem Zanem” dowcipnie doda³:
- By³em ju¿ kiedy¶ na Syberii, wiêc jak nas z³api±, to poprosimy o zatrudnienie nas w syberyjskiej tajdze przy wyrêbie drzew, lub bêdziemy polowaæ na wilki. Tam szybko wyrobimy sobie super - mêsk± krzepê i celne oko!

Pech chcia³, ¿e w Grodnie na poci±g, którym jechali nasi sportowcy, szykowa³a siê nie tylko ca³a gromada celników, ale równie¿ inne s³u¿by, dla których mia³ to byæ okresowy sprawdzian skutecznego dzia³ania, oceniany przez specjalistów z Moskwy. Szli jak buldo¿ery i „trzepali” przedzia³ po przedziale, od pod³ogi do sufitu, a podró¿nych nawet rozbierali do golasa. Doszli tak do przedzia³u z naszymi zawodnikami, a tu wszyscy na luzie i w skowronkach. Nasz kierownik Aleksander Bondarczuk, silny punkt ekipy, nic nie wiedz±cy o „aferze paskowej”, biegle w³adaj±cy jêzykiem rosyjskim, przedstawi³ s³u¿bom cel naszej podró¿y, skromnie zaznaczaj±c, ¿e jest prawie polityczny, gdy¿ w³adze wileñskiego Komsomo³u czekaj± na nasz przyjazd.
Szef "trzepaczy", pu³kownik o posturze zapa¶nika wagi ciê¿kiej, po skrupulatnym wys³uchaniu mowy naszego „kamandzira”, powiedzia³:
- Nu, w pariadku! Przepu¶ciæ wszystkich, ale dla przyk³adu sprawdziæ tylko jednego, ¿eby nikt nam nie zarzuci³ jakiego¶ kumoterstwa!

Na wszystkich od razu pad³ blady strach, tylko nie na Antka. Deklaracjê pu³kownika przyj±³ Antek z u¶miechem godnym mistrza. przemytników Niestety, ta pewno¶æ siebie go zgubi³a, poniewa¿ pu³kownik wybra³ do kontroli w³a¶nie jego. Jak na kulturystê. Normalnie to kulturysta wydawa³ siê zbyt gruby.
I ju¿ po chwili Antek w asy¶cie celników i kierownika ekipy opu¶ci³ wagon, zabieraj±c tylko podrêcz± torbê. Mia³ tak sporo szczê¶cia, poniewa¿ pu³kownik uda³, ¿e nie widzi jego wypchanej walizy, a zarazem pecha, bo na ¿yczenie celników musia³ rozebraæ siê do „roso³u” i straci³ bezpowrotnie 600 pasków, którymi by³ opasany. Dziêki temu od razu zyska³ na sylwetce.

Po ujawnieniu tego Antkowego „przemytu” wszystkim zrobi³o siê gor±co. S±dzili¶my, ¿e nasz kierownik bêdzie musia³ zap³aciæ du¿± karê pieniê¿n±, natomiast Antka trzeba bêdzie odes³aæ z powrotem do £odzi. Zanosi³o siê te¿ na to, ¿e pozostali cz³onkowie bêd± mieli za chwile rozbebeszone baga¿e, a mo¿e nawet osobist± rewizjê. Istna katastrofa! Wizja ¿artów S³awka. Filipowicza mog³a siê urealniæ!
Wszyscy musieli opu¶ciæ poci±g i czekaæ, a tymczasem poci±g odjecha³ bez nich.
Na szczê¶cie kierownik naszej ekipy okaza³ siê wielkim znawc± radzieckich obyczajów. Zatelefonowa³ z miejsca postoju do wileñskich w³adz, a one do pu³kownika, przekonuj±c go, ¿e zawody wa¿niejsze s± od pasków, a zawody bez polskiej reprezentacji strac± na warto¶ci. Ale co robiæ, kiedy po poci±gu pozosta³o ju¿ tylko wspomnienie?
Otó¿ w³adza polityczna zarz±dzi³a, ¿e polski „mistrz przemytu”; wraz z ca³± ekip± ma dalej jechaæ, tyle ¿e prywatnymi taksówkami na koszt pograniczników, którzy o¶mielili siê dokonaæ rewizji. I tak siê sta³o.

W dwie godziny po przyje¼dzie do Wilna nasza ekipa w pe³nym komplecie wyst±pi³a przed sal± wype³nion± do ostatniego miejsca. Nast±pi³ entuzjastyczny pokaz si³y i miê¶ni pod patronatem Komsomo³u. By³y owacje i pami±tkowe zdjêcia z ³adnymi komsomo³kami na tle portretów wodzów rewolucji. Jak siê okaza³o pó¼niej zdjêcia mia³y swoj± warto¶æ, i to wcale nie byle jak±.

Nastêpnego dnia odby³ siê ju¿ nie pokaz, ale prawdziwe zawody, na których nasi nie¼le wypadli: S³awomir Filipowicz, Antoni Ko³ecki, Jan W³odarek i Wies³aw Wnêk zdobyli medale, a pozostali doszli do fina³u w swoich kategoriach. Pó¼niej odby³ siê bankiet i tañce do pó³nocy, a rano, zaraz po ¶niadaniu wszyscy ruszyli zwiedzaæ miasto, a g³ównie sklepy. Ka¿dy kupi³ sobie upragniony przedmiot, natomiast Antek Ko³ecki, maj±c jeszcze do zbycia 1400 czerwonych pasków (bo 600 straci³ podczas rewizji), wybra³ siê na miejscowy bazar, a tam spotka³o go jednak dalsze niepowodzenie. Owszem, ogl±daj±cych przemycony towar by³o wielu, ale niewielu cokolwiek kupi³o i to tylko po jednym rublu za sztukê.

Do Polski Antek wraca³ z 1300 paskami, wiêc znów poprosi³ kolegów, aby zaopiekowali siê czê¶ci± jego „;towaru”. Nie wypada³o odmówiæ nieszczê¶nikowi.
Zbli¿a³o siê Grodno. Kierownik ekipy mia³ z³e przeczucia, wiêc pospiesznie zebra³ od zawodników ich medale, komsomolskie dyplomy i pami±tkowe zdjêcia na tle portretu Wodza Rewolucji, aby z³e duchy odpêdziæ.

Niestety, „z³e duchy” by³y nie do zdarcia. Trzeba mieæ wyj±tkowego pecha, ¿eby trafiæ drugi raz na graniczn± speckontrolê i znanego nam ju¿ pu³kownika. Oczywi¶cie bardzo siê ucieszy³, jak tylko nas zobaczy³. Wypyta³ szczegó³owo o zawody i obejrza³ trofea zebrane przez naszego kierownika. Pogratulowa³ sukcesów, a do osobistej kontroli zabra³... tylko Antka, który znów wygl±da³ jak wielki b±k: gruby w pasie, raczej jak emerytowany biznesmen, a nie kulturysta.

Jak pech, to pech! I tym razem celnicy znale¼li u niego 600 pasków. Pu³kownik ¶mia³ do rozpuku, o ma³o czkawki nie dosta³. Na koniec poklepa³ Antka po plecach i powiedzia³ mu, ¿e jest czarodziejem, bo w obie strony przewozi to samo...
- Wwozi i traci, powraca i znów je ma! Wykrzykn±³ ubawiony. - Wiêc te¿ je straci, a pieniêdzy nie ma!
Machn±³ rêk± na po¿egnanie, wcale nie trac±c weso³ego nastroju, a my swobodnie wjechali¶my do Polski, „ratuj±c” Antkowi 700 czerwonych pasków z tego, co przy nas zosta³o.

W Warszawie na po¿egnanie nasi mistrzowie wypili kwas chlebowy, który w butelkach dostali na drogê, oraz zrobili sobie pami±tkowe zdjêcia przemyconym aparatem „Zenit”.

Uczestniczy wyjazdu jeszcze przez kilka lat spotykali siê na ró¿nych zawodach miêdzynarodowych i krajowych, startowa³ te¿ w nich Antek, ale nigdy ju¿ nie chcia³ rozmawiaæ o swoim wileñskiem „interesie” ani te¿ o ¿adnej innej fortunie. Pod koniec lat siedemdziesi±tych wyjecha³ na sta³e do Kanady i tam dalej æwiczy dla zdrowia albo, kto wie, mo¿e robi tam dobry biznes? /
Autor: Jan W³odarek Maj 2004 r.

Rej 42/JW. – 2/07.04.2010
Ostatnia aktualizacja 26 kwietnia 2010 r. godz. 11:13


Nie nale¿y rozpoczynaæ treningu si³owego pod wp³ywem ¶rodków dopinguj±cych i odurzaj±cych. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i æwiczeñ nale¿y siê skonsultowaæ z lekarzem. Autorzy i w³a¶ciciel strony JWIP.PL nie ponosz± jakiejkolwiek odpowiedzialno¶ci za skutki dzia³añ wynikaj±cych bezpo¶rednio lub po¶rednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artyku³y
Skutki koronawiru...
¦wiêta Wielkiej ...
Zmar³ nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak j±dra choroba...
Flesz
Plakietka  z zawodów, 1988 r.
Plakietka z zawodów, 1988 r.
Wspaniali ze wsi i miasteczek (LZS), 1986 - 1992
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Je¿eli na tej stronie widzisz b³±d, napisz do nas.

Jan W³odarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | O¶rodki | RÓ¯NE