(Na zdjęciu John Grimek - jeden z najlepszych kulturystów i trenerów , uczeń Boba Hoffmana, okładka miesięcznika "Strength and Health, 1955)
Pozytywne efekty w kulturystyce wyczynowej a także rekreacyjnej uzależnione są od fachowości i zaangażowania w pracy, instruktorów, trenerów, rehabilitantów, organizatorów imprez sportowych, sędziów oraz działaczy.
Ponadto do rozwoju kulturystyki w pewnej mierze przyczyniają się producenci sprzętu, odzieży i odżywek. Dziś, tak jak w końcu lat 50 -tych i latach 60 -tych, tj. okresie kształtowania się kulturystyki w Polsce, duże znaczenie dla jej poprawnego funkcjonowania ma właściwe propagowanie jej na łamach pras i to nie tylko kulturystycznej. Trzeba bowiem podkreślić, że rozpowszechnianie porad treningowych, ale nie szkodzących ćwiczącym oraz kreowanie i lansowanie estetycznych wzorców sylwetki, a także powszechnie akceptowanego w społeczeństwie zdrowego i aktywnego stylu życia, było i dziś może być motorem, który ciągnie naszą kulturystykę.
Z szerokiej grupy fachowców zajmujących się z kulturystyką najważniejszą pracę wykonują jednak instruktorzy. Od nich w bardzo dużej mierze zależą osiągnięcia rekreacyjne - sportowe ćwiczących, zdrowie oraz zadowolenie z treningów.
Dobrze jest, jeżeli są absolwenci Akademii Wychowania Fizycznego ze specjalnością kulturystyki, podnoszenia ciężarów lub rehabilitacji. Dobrzy są też ludzie po specjalistycznych wielostopniowych kursach instruktorskich, którzy mają duże doświadczenie wynikające z długiego okresu uprawiania kulturystyki.
Najlepsi to jednak ci, którzy mają jedno i drugie, a przy czym mogą pochwalić się również dobrymi wynikami w pracy wychowawczej i w zwalczaniu wszelkich przejawów dopingu. Niestety, mimo tego, że w przeciągu ostatnim ćwierćwieczu kilkaset osób uzyskało kwalifikacje i uprawnienia do prowadzenia zajęć z zakresu kulturystyki, to w branży pozostało niewielu, a szkoda.
Na czele tej grupy instruktorów plasują się tak znani kulturyści z lat 60 - tych, jak Stefan Polis z Częstochowy i Wiesław Wnęk z Krakowa. Z grupy wspaniałych propagatorów kulturystyki instruktorów, którzy w latach 70 i 80 - tych mieli bardzo dobre wyniki w szkoleniu młodzieży, ale z różnych względów zrezygnowali z pracy instruktorskiej trzeba też wymienić: Leopolda Dzitkowskiego z Piotrkowa Trybunalskiego, Henryka Jasiaka, Mariana Rosse, Seweryna Sawickiego Jerzego Klawińskiego, Krzysztofa Polubca, z Warszawy oraz dziesiątki innych wzorowych instruktorów.
W tym miejscu należy wspomnieć o przedwcześnie zmarłych: Mirosławie Woźniaku z Warszawy i Ryszardzie Sarnowskim z Piły, jednych z najlepszych instruktorów w historii polskiej kulturystyki.
Mirosław Woźniak, ceniony ekonomista, zarazem instruktor kulturystyki, pływania i podnoszenia ciężarów, sam uprawiał sporty siłowe i od końca lat 50-tych prowadził zajęcia w warszawskim Robotniczym Klubie Sportowym „Sarmata”. Do mistrzowskiego poziomu doprowadził wielu zawodników, a między innymi Jerzego Pachockiego Gabriela Gołębiowskiego, finalistów mistrzowskich zawodów w Sopocie.
Jego fachowość, zaangażowanie w pracy instruktorskiej uwidoczniły się szczególnie w latach siedemdziesiątych.
Grupę ponad dwustu fizycznych „zdechlaków”, którzy nie mieli szans być przyjętymi do innych ośrodków, w krótkim czasie przekształcił i to bez żadnych środków wspomagających, w silną i sprawną młodzież.
Warto wspomnieć, że Mirosław na swoich zajęciach, przy okazji „nauki” o kulturystyce wpajał swoim uczniom. Zasady właściwego zachowania się nie tylko na sali treningowej. Ćwiczący u Niego wiedzieli, że najważniejsza jest nauka w szkole, zaś treningi kulturystyczne to tylko pożyteczne zajęcie.
Na przykład 17 - letni Mirosław Krawczak, dziś fotograf w wydawnictwie „Kulturystyki i Fitness. Sport dla Wszystkich”, a także innych czasopism oraz S. Kowalczyk stali się czołowymi juniorami kraju
Efekty pracy - tego nieodżałowanego wychowawcy młodzieży były wielokrotnie omawiane na łamach prasy, między innymi przez redaktora Stanisława Zakrzewskiego w „Sporcie dla Wszystkich”, zaś sylwetkę jego wychowanka M. Krawczaka zaprezentowano w magazynie kulturystycznym IFBB „Muscle and Fitness”, pod koniec lat 70 – tych.
Ryszard Sarnowski poświecił kulturystyce ponad 30 lat życia. Założyciel kulturystycznych ognisk TKKF w Pile i Czarnkowie, w których pod jego kierownictwem wychowało się wielu znanych kulturystów. W latach 80 –tych był przewodniczącym Poznańskiego Okręgu Kulturystyki, członkiem Centralnej Komisji Kulturystyki przy Radzie Głównej Zrzeszenia LZS oraz Komisji przy ZG TKKF. Organizował mistrzostwa Polski w Czarnkowie i Pile, był też współorganizatorem ogólnopolskich zawodów w Poznaniu. Sędzia wielu imprez. Założyciel i członek zarządu pierwszej kadencji PZKiTS.
W ostatnich latach obserwuje się odchodzenie najlepszych instruktorów od kulturystyki.
Przeważnie instruktor, źle opłacany, ma w ramach swoich obowiązków wykonywać kilka funkcji. Od sprzątania sali i sanitariatów oraz obsługi szatni, solarium, sauny, zbierania opłat za usługi świadczone w ośrodku, w tym za sprzedaż napojów i odzywek do właściwych dla niego czynności związanych z prowadzeniem zajęć na sali treningowej, na które nie ma prawie czasu. Można sobie wyobrazić, że ćwiczenie lub praca w takim ośrodku - których jest wiele - nie może dać zadowolenia i powoduje, że dobry instruktor już po pierwszym dniu pracy zaczyna rozglądać się za pracą w innym ośrodku - siłown, a najlepiej w swoim właściwym zawodzie.
Są przypadki, że na miejsce odchodzącego profesjonalisty zatrudnia się z tzw. łapanki wśród ćwiczących osobę, przeważnie bez kwalifikacji i doświadczenia w tym zawodzie.
Na ogół są to osobnicy o brolierowej konstrukcji, głównie zajęci i przejęci własną muskulaturą, pilni w egzekwowaniu opłat, bo tylko to im dobrze wychodzi. Trafiają się przypadki, że rolę instruktora spełnia osoba, która nic nie miał a wspólnego z kulturystyką. Na sali taki pseudoinstruktor zaczyna porady treningowe od wskazania, co należy kupić w jego barku na przyrost mięsni i tu nie zawsze chodzi odżywki czy suplementy, ani też o schabowego.
Metodykę treningu sprowadza do podania zestawu ćwiczeń za magazynami lansujących zawodowych supermistrzów.
Na zakończenie tej kwestii trzeba zasygnalizować rolę instruktora w toczącej się rywalizacji między siłowniami.
Konkurencja między ośrodkami - siłowniami kulturystycznym, nieraz usytuowanymi na tej samej ulicy, osiedlu lub w miasteczku, stawia przed instruktorami i właścicielami tych siłowni coraz większe wymagania. W warunkach ostrej konfrontacji usług, na rynku zostają tylko najlepsze. Szanse na przetrwanie i ewentualny rozwój mają tylko te, które oprócz oferowania właściwych warunków do uprawiania kulturystyki wyczynowej lub rekreacyjne, tj. sali z różnorodnym i uniwersalnym sprzętem, gabinetem odnowy, sanitariatami i szatniami (odrębnymi dla kobiet i mężczyzn), itp., mają te z nich, w których pracują instruktorzy profesjonalnie wykonujący swoje obowiązki.
Od nielicznej w Polsce grupy ludzi pióra zajmujących się zawodowo kulturystyką można wymagać dobrej znajomości zagadnień, którą starają się prezentować, a także obiektywności w przedstawianiu faktów i co najważniejsze, aby lansowali i kształtowali polskość w kulturystyce. W rzeczywistości jest z tym różnie. Zapatrzeni na zachodnią kulturystykę i pewnie zauroczeni tytułami amerykańskich pism, zapominają, że kierują swe teksty do ogółu młodych polskich czytelników, a nie np. dla anglosaskich kandydatów na mistrza sztucznych mięśni. Przykładem takiej roboty redakcyjnej mogą być tak zwane propagandowo - instruktażowe artykuły o tych ważących ponad 130 kg amerykańskich kandydatów na Mr Olimpia, w których wykładają nam, czym i w jakich ilościach mamy wspomagać swój trening w celu uzyskania monstrualnych mięśni. Komu potrzebne są też tasiemcowe relacje z amerykańskich eliminacji zawodowców o „koronę najlepszego”?
Odrębnym zagadnieniem są niestety liczne nieścisłości, błędy i przekłamania w historycznych wspomnieniach o polskiej kulturystyce. Panowie „redaktorzy”, początek i okres rozwoju polskiej kulturystyki jest dobrze udokumentowany, więc proponuje, aby za każdym razem, gdy wam przyjdzie ochota na przepisywanie bzdur z radosnej twórczości pseudoznawców historii polskiej kulturystyki zajrzeć jednak do łatwo dostępnych źródeł historycznych
Autor:Jan Włodarek Styczeń 1998 r.
Rej. 202/ porady- 22/2010.12.06
Ostatnia aktualizacja: 2010.12.15 godz. 08:37.
|