  
Mariusz Pencak,  z  Legnicy w artykule pt. „Wspomnień dawnych czar” - na przykładzie legnickiego klubu sportowego, w którym trenował jego Ojciec - skupił jak w soczewce losy polskiego sportu.  
 
Tego typu wspomnienia, odgrywają doniosłą rolę w poznawaniu prawdziwej historii naszej kulturystyki. Ona jest prawdziwa i  nie zaczyna się w okresie kolorowych miesięczników, ludzi żyjących z dystrybucji środków wspomagających, stosowania sterydów, reklam odżywek, sponsorów i ludzi  „uwikłanych” w nieczyste praktyki.  
 
Historia przedstawiona przez Mariusza jest optymistyczna, miejscami szara i smutna, ale prawdziwa. Ukazuje legnicki klub i ludzi, którzy byli pasjonatami sportu siłowego. On to  przyczynił się do ich życiowych sukcesów. Zahartował ich osobowość, dziś odporną na przeciwności losu. I tą drogą podąża młody Autor, jak dotychczas kroczy wraz  z  życiowymi sukcesami. I aby tak dalej!  
 
Wysoka pozycja polskiego sportu z lat siedemdziesiątych - oceniając ją  bez uwarunkowań politycznych i wielkich słów oraz bez bicia w bębny górnolotnej propagandy lub negacji - ma uwiarygodniony światowy poziom w kilkudziesięciu dyscyplinach, w tym w podnoszeniu ciężarów. A w tej dyscyplinie nasi reprezentacji osiągali zadziwiające, fantastyczne wyniki na najwyższym poziomie. 
  
Był tez sport masowy, w którym była młoda kulturystyka i tu też widać było troskę, o jak najlepszy poziom wychowania fizycznego. Państwo było biedne, więc nie udało się osiągnąć takiego postępu w dziedzinie upowszechniania kultury fizycznej, która odpowiadałaby potrzebom społecznym.  
 
 W tych „biednych” latach funkcjonował program zawierający  szczegółowy plan oraz zakres i formy realizacji zadań kultury fizycznej na rzecz społeczeństwa. Ciekawostką może być ze taki program miały realizować także zakłady pracy, spółdzielnie mieszkaniowe itd. Prowadziły one działalność sportowo  - rekreacyjną na rzecz pracowników i członków ich rodzin.  Były również  ośrodki kulturystyczne. To nie bajki jak i to, że cały sport kwalifikowany, w tym młodzieżowy i upowszechnianie rekreacyjnych form kultury fizycznej było finansowane ze środków budżetowych.  Również kulturystyka  czerpała z tych środków na sprzęt ,zawody, kursy, szkolenia oraz płace instruktorów.  
 
 W minionych latach  przez kilkanaście lat zawodowo zajmowałem się m. in. sporządzaniem analiz  finansowania naszej kultury fizycznej, w tym było rozliczeniem  kosztów  przygotowań naszej reprezentacji  do olimpiady w Moskwie. Może kiedyś  coś ciekawego napiszę, obalając  mity i poglądy głoszone   obecnie,  że  niby ówczesne władze nie stwarzały pomyślnego klimatu dla kultury fizycznej. One to przecież   inspirowały   instytucje, kluby, zakłady pracy, władze związkowe, samorządy do starań o systematyczną poprawę warunków i zwiększania możliwości uprawiania sportu, rekreacji ruchowej (w tym była kulturystyka) oraz  turystyki. Wyniki ich  starań były różne, a o ich przyczynach  tu nie ma potrzeby się teraz  rozwodzić.  
 
Nawiązując do artykułu Mariusza Pencaka, który jest w dziale „HISTORIA” dodam, że początek lat 80., to okres ogromnego regresu w polskiej kulturze fizycznej. Rozpadało się wszystko: zaznając od sportu wyczynowego a kończąc na kulturze fizycznej w zakładach pracy, nie mówiąc już o sporcie szkolnym. Zaczął się okres znacznego ograniczenia uczestnictwa młodzieży  w uprawianiu kultury fizycznej. 
 
Dla pewnego obrazu  realiów w czasach o których jest  artykuł „WYPRAWA WSTECZ…” należałoby powiedzieć, jak wówczas było  w kraju z kulturystyką. Zainteresowanych tym tematem  odsyłam do publikacji dostępnych w JWIP.PL 
Autor: Jan Włodarek, 13 czerwca 2008 r. 
Rej. 341./ Trening – 24 / 2011.04.29/ -  
 
Przypominam majową okładkę  "Sport dla Wszyskich, z 1966 roku. 
Ostatnia aktualizacja:2011.05.06.  Godz. 09:03  
 |