Strona Główna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjęć

PIONIERZY

Kontakt
Artykuły:
Jan Włodarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
Ośrodki
RÓŻNE
Statystyka
Odwiedziło nas:
10034043
osób.
Oni są z nami:
Wielki człowiek kulturystyki. Autor: Jan Włodarek

Zdjęcie: Rok 1971, wizyta w Ognisku TKKF „Herkules”. Z lewej: Ben Weider – prezydent IFBB i Stanisław Zakrzewski – Ojciec Polskiej Kulturystyki. Fot. Jan Rozmarynowski.

Ben Weider (1924 – 2008, przyp. red.), to jeden z byłych wielkich, który w Ameryce z biedaka stał się multimilionerem. Z kulturystki, nawet nie mając matury, uczynił światowy biznes. Rzecz wydaje się oczywista, że nie zrobił tego bezinteresownie. Od 1946 roku aż do śmierci był szefem i władcą największej światowej federacji dla kulturystów (IFBB). Był szanowany nie tylko przez kulturystów z jego federacji.
Powinniśmy mieć do niego sympatię za to, co zrobił dla kulturystyki i za to, czego próbował, a przy tym pamiętać, że jego korzenie wywodzą się z Kurowa koło Puław, z żydowskiej rodziny.
Miałem okazję spotkać Go i rozmawiać z nim kilka razy, we Francji, Szwecji i Polsce. W naszym kraju był kilka razy, a trzy razy (1971, 1984 i 1986 roku) w czasie swojego pobytu w Warszawie. Dwa razy odwiedził, on warszawską „Błyskawicę”.


O prezydencie IFBB i jego dokonaniach napisałem w 2003 r. obszerny artykuł pt: „Jak w filmie. Wcielenie amerykańskiego mitu”, który bez mojej zgody skopiował Oficjalny Portal „Kulturystyka i Fitness”; nawet bez podania słów: „autor Jan Włodarek”, i jest tam ciągle widoczny. Polecam jednak przeczytać tekst oryginalny, znajdujący się na stronie JWIP.PL, jest w dziale „Jan Włodarek”.
Uzupełnieniem do tego, może być raport Bena Weidera z jego pobytu w Polsce w roku 1984. W całości przetłumaczony jest on w dziale „Historia”. Warto się z nim zapoznać, gdyż pomimo tego, że jest przepojony słowami miłej kurtuazji, to jednak zawiera i błędną miejscami relację i wręcz zabawną. Według prezydenta Międzynarodowej Federacji Kulturystów w Polsce nie było witamin, a na zawodach w Bydgoszczy startowało 2800 zawodników! To zakłamanie, jak przypuszczam mogło wynikać z tego, że prezydent chyba nie wiedział, iż oglądał ogólnopolski zlot TKKF, w ramach którego odbyły się mistrzostwa Polski w kulturystyce z udziałem ok. 100 zawodników i pewnie nie miał okazji zobaczyć, że w aptekach było dużo witamin, a jeszcze więcej w bydgoskich warzywniakach!

To mało istotny drobiazg, który jednak ukazał się w weiderowskim magazynie dla kulturystów, dotarł więc do kilkudziesięciu milionów czytelników na całym świecie. Pewnie pomyśleli, że Polska to dziki kraj, a nasi kulturyści siedzą na drzewach i jedzą liście, doszukując się w nich życiodajnych witamin. Można przypuszczać, że po przeczytaniu tego raportu największą uciechę mieli jednak czytelnicy amerykańscy, bo przecież już w swoim kraju wiele słyszeli śmiesznego o Polakach, ale że nasi kulturyści nie mają witam to zapewne pierwszy raz.

Te śmieszności przypominają wcześniejsze wydarzenie o bardzo poważnych skutkach dla polskiej kulturystyki, a szczególnie dla Stanisława Zakrzewskiego - Twórcy Polskiej Kulturystyki.
Na początku lat 60-tych redaktor naczelny „Sportu dla Wszystkich” na prośbę Bena Weidera, napisał ciekawy artykuł o polskiej kulturystyce i przesłał na jego ręce. Wkrótce ukazał się on w amerykańskim czasopiśmie rozprowadzonym także w krajach Europy Zachodniej. I to wydaje się normalne, ale niestety złamano podstawową zasadę w relacji między ludźmi. Artykuł p. Stanisława ukazał się ze zmienioną treścią, zawierającą nowe sformowania o politycznym wydźwięku. Zmieniono też tytuł artykułu na „Kulturystyka za żelazną bramą” zostawiając nazwisko naszego redaktora.
I to, co się później przykrego działo, to temat na odrębny i obszerny artykuł. Teraz powiem tylko, że Ben Weider udał „Greka” i przeprosił, zaś Zakrzewski miał w kraju poważne kłopoty.

Wracając do pobytu Bena Weidera w Polsce w roku 1984 mogę dodać, że miałem okazje witać go w „Błyskawicy”, a na Mistrzostwach Polski w Bydgoszczy z jego rąk otrzymałem szklany puchar, ufundowany przez Zarząd Główny TKKF. W Bydgoszczy prezydent IFBB okazał się hojny, przywożąc medale, certyfikaty, kilkanaście puszek proteiny, czasopism kulturystycznych. Obsługa techniczna zawodów przytaskała na scenę również kilkanaście dużych kartonów z „złotymi” figurkami kulturysty, wysokie na ok. 50 cm. Po wypakowaniu i ustawieniu w szereg w świetle reflektorów wyglądały one imponująco, raziły publiczność złotym blaskiem. Największe wrażenie robiły na zawodnikach, którzy z wypiekami na twarzy pewnie liczyli , że im przypadnie takie cacko od Prezydenta IFBB.
W czasie dekoracji stała się rzecz niepojęta, Paweł Przedlacki, znakomicie dopakowany i odżywiony specjalnie na mistrzostwa, kilka sekund po otrzymaniu z rąk prezydenta Bena oszałamiającej nagrody, chyba nie wytrzymał presji nagrody, gdyż ona wypadła mu z rąk. Na oczach entuzjastów kulturystyki wypełniających widownię rozbiła się ona w „drobny mak” Na publiczność rozniósł się gipsowy pył. Zareagowała śmiechem, bo złoto zamieniło się w kupkę gipsu.

W roku 1986 w czasie Mistrzostw Europy w Warszawie dostąpiłem zaszczytu towarzyszyszenia prezydentowi Benowi w spożywaniu obiadu w restauracji hotelu „Forum”. Zakończyło się na tym jednym obiadku, bo Ben Weider przerażony radioaktywnymi chmurami z Czarnobyla nad Warszawą, czuł się nieswojo, a na dodatek w restauracji wyłączono klimatyzacje.
Ja zaś, coś niepochlebnego „chlapnąłem” siedzącemu z nami Szwedowi Benksovi o kierunku światowej kulturystyki. A on krytycznie dużo więcej dodał. Tłumaczka to skwapliwie i dokładnie przetłumaczyła prezydentowi. Na tym obiedzie zakończyła się moja misja „opiekuna”. Wieczorem będąc już w domu, odebrałem telefon z informacją, że w następnym dniu obiad mogę spokojnie zjeść w domu, bo moje obowiązki przejął młodzieżowiec zasłużony „aparatczyk”. I dobrze się stało, bo w telewizji i radio powtarzano apel: „Chmura z Czarnobyla nad nami, nie wychodzić z domu, szczelnie zamknąć okna, pić jodynę”. I tak też zrobiłem (!) myśląc przy tym, że prezydent IFBB bardzo się poświęca dla kulturystyki, a w tym dniu szczególnie dla polskiej kulturystyki, gdy wówczas nad Warszawę wisiało „widmo skutków Czarnobyla”.

W latach 1976 – 1981 oraz 1987 -1992 byłem osobą zauważalną przez prezydenta, bowiem pełniłem funkcję przewodniczącego, a pózniej zastępcy szefa Centralnej Komisji Kulturystyki Zarządu Głównego TKKF. Kierowałem też Centralną Komisją Kulturystyki Rady Głównej Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe (1987 -1992).
I pewnie z uwagi na to, na nowy rok dostawałem życzenia na kartce pocztowej od prezydenta, a od czasu do czasu, otrzymywałem świeżutki magazyn kulturystyczny z Montrealu lub z USA. Przy okazji załatwiłem, aby magazyn z Kanady i raporty organizacyjne otrzymywali społecznicy: Henryk Jasiak, któremu taka literatura była pomocna w pracy redakcyjnej w „Rekreacji fizycznej” oraz inni. Otrzymywał ją również Andrzej Możyszek, mający smykałkę do załatwiania spraw kulturystycznych, ale często dość zagmatwanych, w Pabianicach. Ja dodatkowo raz otrzymałem paczkę od prezydenta, a w niej kilka niewypełnionych dyplomów dla zawodników, ale z podpisem prezydenta IFBB. Były w niej ponadto funkcyjne krawaty, odznaki IFBB i kilka medali i certyfikatów dla społeczników, które w imienia prezydenta wręczyłem na oficjalnym spotkaniu Komisji. Było to dobrze przyjmowane przez członków naszych społecznych Komisji. Był to jakby symbol pamięci i pomocy dla naszej kulturystyki ze strony prezydenta IFBB. Wspomniana paczka wzbudziła jednak czujność określonych panów (w ciemnych okularach). Byłem „czysty” i poza ich zasięgiem, więc dali mi spokój i nawet przeprosili.

Czytelnik sam może ocenić, jaka była to wówczas bezpośrednia pomoc ze strony Prezydenta dla naszej kulturystyki w TKKF. Dla nasz najważniejsze było to, że czuliśmy, iż On w Montrealu dostrzega naszą społeczną działalność. Robiliśmy swoje, dalej pracując nad rozwojem naszej kulturystyki. Może to było naiwne, bo wynikające z entuzjazmu dla ćwiczeń siłowych.
Nie ma się co oszukiwać, wówczas Polska, jako kraj nie łaknęła -- z wyjątkiem naszych czołowych kulturystów -- amerykańskich odżywek i innych specyfików wytwarzanych w firmach klanu Weidera. Byliśmy łakomym kąskiem na późniejsze lata.
Nim to nastąpiło właśnie po 1984 roku, ten kto chciał należeć do najlepszych w „masie”, a przy tym nie miał kasy na odżywki i specyfiki z logo Weider, to kupował produkty o piorunującym działaniu w kraju za wschodnią granicą. Większość z mistrzów tamtego okresu dziś tego nie pamięta, jak „dawała sobie w tzw. żyłę” a raczej udaje, że to ich nie dotyczyło, czyżby straciła pamięć?
Wydaje się to dobry temat na ciekawy artykuł. Nie ma on jednak szans na ukazanie się w naszych kolorowych magazynach dla kulturystów.

Proszę zwrócić uwagę, że to, co pięć lat temu przepowiedziałem w artykule "Jak w filmie. Wcielenie amerykańskiego mitu" (zob. w dziale „Jan Włodarek”), sprawdziło się w pełni.
Teraz to jednak przeczytajcie, co Ben Weider napisał o swoim pobycie w Polsce w 1984 r. Artykuł pt. „Ben Weider w Polsce,1984 r.”, jest w dziale „HISTORIA”. Ponadto proszę jednak przeczytać: „Jak w filmie. Wcielenie amerykańskiego mitu”, dział: „Jan Włodarek”.
Autor: Jan Włodarek, 7 grudnia 2008, aktualizowany w dniu 20 lutego 2012 r.
Rej.420. JW. – 41/2011.09.22/ JWIP.PL




Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artykuły
Skutki koronawiru...
Święta Wielkiej ...
Zmarł nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak jądra choroba...
Flesz
Anna Rózańska
Anna Rózańska
GOŚCIE
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Jeżeli na tej stronie widzisz błąd, napisz do nas.

Jan Włodarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | Ośrodki | RÓŻNE