NIE POZWOLIMY ZAPOMNIEĆ O STANISŁAWIE ZAKRZEWSKIM - OJCU POLSKIEJ KULTURYSTYKI!
Na zdjęciu Stanisław Zakrzewski
Od śmierci Stanisława Zakrzewskiego upłyneło już wiele lat. Tego nieocenionego prekursora, rzecz można ojca polskiej kulturystyki, pamiętają już tylko ci, którzy znali go bezpośrednio, lub poznali poprzez ówczesną – jakże skromną – literaturę kulturystyczną, w tym stworzony przez niego „Sport dla Wszystkich”. Najwyższa więc pora na przypomnienie tego niezwykłego człowieka i jego pionierskich dokonań.
Stanisław Zakrzewski urodził się 5 maja 1907 r. w Gnieźnie. Był liczącym się sportowcem, bardzo dobrym trenerem, dziennikarzem oraz wybitnym znawcą kultury fizycznej. Była ona Jego pasją, a kulturystykę szczególnie hołubił i poświęcił jej ostatnich 15 lat swojego życia.
Sport rozpoczął od uprawiania lekkiejatletyki. Trenował też łyżwiarstwo szybkie, hokej na lodzie, boks i pływanie. Liczące się sukcesy odnosił w skoku o tyczce. W tej konkurencji, w barwach poznańskiego AZS , trzykrotnie zajmował 3 miejsce w mistrzostwach Polski, a w Akademickich Mistrzostwach Świata, dwukrotnie 5 miejsce. Na Uniwersytecie Poznańskim, uzyskał tytuł magistra wychowania fizycznego. Po studiach podjął pracę w Wydziale Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego Urzędu Miejskiego w Poznaniu, a następnie w Urzędzie w Bydgoszczy na stanowisku wicedyrektora. Stanowiska te były w strukturze Ministerstwa Spraw Wojskowych tak, jak np. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie. W 1938 r. został trenerem skoczków w Polskim Związku Lekkiej Atletyki.
Hitlerowska agresja na Polskę przerwała Jego karierę zawodową. Podjął zbrojną walkę z okupantem. W 1942 był więziony w Gnieźnie i przesłuchiwany przez Gestapo, w grudniu tego roku uciekł do Generalnej Guberni. Walczył w szeregach Armii Krajowej, m.in. w Powstaniu Warszawskim. Po wyzwoleniu został uznany za wroga Armii Czerwonej i skazany na długoletnie więzienie. Był osadzony (lata 1951 – 1954) w budynku Warszawskiej Informacji Wojskowej i przesłuchiwany także przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. W tym czasie byli tam również uwięzieni wyżsi oficerowie Wojska Polskiego m.in. generał Józef Kuropieska oraz politycy Wiesław Gomułka, Marian Spychalski, i wielu innych skazanych na długoletni pobyt w więzieniu lub czekających na śmierć.
W roku 1958 Stanisław Zakrzewski został w pełni zrehabilitowany przez Sąd Najwyższy i równocześnie dekretem Prezesa Rady Ministrów PRL.
Powrócił do sportu i dziennikarstwa. Organizował życie sportowe w Polsce. Był m.in. wiceprezesem ds. szkoleniowych PZLA, trenerem kadry olimpijskiej i sędzią sportowym.
Odrębnym rozdziałem w biografii Stanisława Zakrzewskiego jest dziennikarstwo i praca publicystyczna. Już w latach trzydziestych pisywał do sportowych czasopism: “Raz, Dwa, Trzy”, “Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, “Stadionu” oraz do “Tygodnika Sportowego”.
Po wojnie został pierwszym szefem utworzonego “Sportowca”. Uruchomił “Lekką Atletykę” i “Koło Sportowe”, które przekształcił w „Sport dla Wszystkich”, Od początku istnienia tego legendarnego czasopisma aż do 1966 r. był w nim redaktorem naczelnym. Później pracował w różnych redakcjach sportowych, ostatnio w miesięczniku „Żagle” na stanowisku sekretarza.
Rozległą wiedzę zdobywał przez lata praktyki oraz literaturę, głównie anglojęzyczną. W domu miał ponad 3 tys książek w różnych językach, a czytał w 8 językach. Hojnie dzielił się swoją przeogromną wiedzą. Napisał setki artykułów i ponad 20 książek z zakresu historii sportu oraz ćwiczeń siłowych i kulturystyki. Ich łączny nakład wyniósł ponad milion egzemplarzy.
Z kulturystyką zetknął się w czasopismach zagranicznych, szczególnie angielskich, jak również i w kontaktach bezpośrednich. Było to w latach 50 – tych przy okazji pobytu w Polsce grupy amerykańskich ciężarowców, wśród których byli znakomici kulturyści, jak np. Tomy Konno. Opiekował się nimi Bob Hoffman –organizator sportów siłowych. dziennikarz, wydawca czasopism kulturystycznych ( m.in. "Strength and Health"), multimilioner oraz były ciężarowiec i kulturysta.
Stanisław Zakrzewski dobrze rozumiał młodzież i jej marzenia oraz pragnienie wysokiej sprawności fizycznej, siły i dobrze uformowanej sylwetki. Uważał, że uprawianie ćwiczeń siłowych zapewni wszechstronny i harmonijny rozwój młodych pokoleń, zwiększy ich wytrzymałość i zdrowotność, w tym psychiczną kondycję oraz przygotuje do dorosłego życia. Twierdził też, że uprawianie ćwiczeń siłowych to możliwość przyjemnego spędzenia wolnego czasu oraz nowy sposób wzmacniania poczucia własnej wartości i współzależności od społeczeństwa, w którym mieli być przez całe życie. Dostrzegał również tych, którzy potrzebowali przywracania im pełnej sprawności fizycznej oraz tych, którzy młodość mieli już za sobą.
W połowie lat pięćdziesiątych, na łamach “Sportu dla Wszystkich”, przedstawił jako pierwszy w Polsce system ćwiczeń siłowych, tzw. “budowania mięśni”. Do tego popularnego na zachodzie Europy i USA programu kształtowania mięśni wprowadził ćwiczenia siły i gimnastyki, tworząc polską szkołę kulturystyki .
W lutym 1957r. zwrócił się do czytelników z apelem o powszechne uprawianie kulturystyki. Zapewnił, że ćwicząc można w krótkim czasie wypracować umięśnienie i znacznie zwiększyć siłę i ogólną sprawność fizyczną.
W „SdW” zaczął lansować ten polski model wszechstronnego kulturysty ucząc czytelników skutecznego treningu. Publikował szereg artykułów, np. „Kulturystyka – ale jako podstawa wszechstronności sportowej”, „Wszechstronność – naczelna dewiza każdego ćwiczącego”, „ Przez „SdW” do zdrowia sprawności, siły i piękna”, „W kulturystyce trening świadomym” itd. Prowadził też stałe rubryki m.in.: „Dzięki naszym ćwiczeniom”, ”Między nami”, „Kulturystyka dla kobiet”. Przedstawiał: metody treningowe i biografie zawodników najlepszych w kraju i na świecie, relacje z zawodów i wskazówki, schematy treningowe, również dla dziewcząt. W obszernym zbiorze materiałów, czytelnik mógł bez trudu znaleźć dla siebie odpowiednie porady.
Za propagowanie mody na silnego i zgrabnego młodzieńca był często atakowany, głównie przez dziennikarzy, którzy nie rozumieli pożytecznej mody na kulturystykę i nie pojmowali, że można mieć duże bicepsy, ale jednocześnie być silnym i sprawnym. Zarzucali Mu, że stworzył „sztukę dla sztuki”, czyli system rozwoju umięśnienia na pokaz. Wtórowali im niektórzy prominenci z władzy sportów olimpijskich, krytykując Stanisława Zakrzewskiego za to, że odciąga młodzież od uprawiania dyscyplin sportowych. Na początku nawet doprowadzili do przejęcia kulturystów przez Związek Podnoszenia Ciężarów, który to jednak nie sprostał nowym zadaniom organizacyjnym i szybko się ich pozbył.
Stanisław Zakrzewski w tym trudnym okresie dla kulturystyki, stanie jej zagrożenia, dobrze rozumiał, że jego sport, aby przetrwał musi być przydatny społecznie. Polemizował z jej wrogami na łamach „SdW” i na konferencjach poświeconych kulturystyce. Przedstawiał argumenty i przekonywał, że kulturystyka ma społeczne walory i jest przydatna dla młodzieży. W tej walce wspierali go członkowie kolegium „SdW”, m. in. Józef Rutkowski, wiceprzewodniczący GKKFiT, Tomasz Lempart, sekretarz generalny PKOL, Feliks Kędziorek, prezes TKKF, wieloletni działacz młodzieżowy i sportowy oraz liczne grono entuzjastów nowego sportu.
Nie ustawał też we wpajaniu czytelnikom właściwych wzorców zachowania. Na łamach „SdW”, napisał „Nasza siła jest naszą chlubą. Wkładamy wiele pracy w wyrobienie mięśni, w uzyskanie pięknej, harmonijnej budowy. Nasze ciało jest zdrowe. Nasza sylwetka wzbudza podziw, ale wasze mięśnie – mówią złośliwi - rozwijacie tylko po to, aby się nimi pysznić na arenach konkursów. Ich nieprzydatność zakrawa na groteskę. Ma posmak błazeństwa. (...) Jest w tym ziarno prawdy. Jak często ograniczamy się do pokazu mięśni, jak rzadko, z pożytkiem dla siebie czy innych wykorzystujemy ukrytą w nich siłę”.
Był to temat do którego często powracał apelując do kulturystów, aby swoją siłą i sprawnością zyskiwać dla kulturystyki przychylność opinii społecznej. W artykule „Pogotowie siły” napisał: „Jakże inaczej spojrzy bezradny tłum gapiów na kulturystę, który pierwszy rzuci się na pomoc tonącemu(...) osłoni napadniętego, udzieli pomocy słabszemu, zawsze będzie siłę swą pożytkować, aby służyć innemu.(...) Może nie dziś, nie jutro, ale po jakimś czasie przekonają się ludzie, że mięśnie służą nie tylko na pokaz. I nie tylko nam samym. Że i siłę i sprawność oddajemy na usługi naszemu sportowi, naszemu społeczeństwu”. Te znamienne słowa stale powinny być przypominane, szczególnie tym, dla których głównym celem treningów jest przewalista sylwetka o mięśniach „napompowanych” niezdrowymi farmaceutykami.
Ogromny wysiłek Stanisława Zakrzewskiego przyniósł rezultaty. Kulturystyka stała się trwałą częścią programu Zarządu Głównego TKKF, a On sam został przewodniczącym społecznej Centralnej Komisji Kulturystyki. Kierował nią do 1972 roku.
Znalazł też sojusznika w generalicji Wojska Polskiego, która potrzebowała zdrowych, silnych i sprawnych poborowych. Kulturystyka podobała się również organizacjom młodzieżowym, widzącym w niej sposób na wyżycie się i przyjemne spędzanie wolnego czasu przez młodzież.
Szybko wzrastał nakład „SdW”, z 9.365 egzemplarzy w maju 1958 r. do 100 tys. egz. w grudniu 1961r. W następnych latach, chociaż nakład dalej wzrastał „SdW” można było kupić tylko „po znajomości ,spod lady”.
Stanisław Zakrzewski kulturystykę popularyzował również w swoich książkach, cenionych również dzisiaj. Jest autorem m.in.: kultowego poradnika -„Jak stać się silnym i sprawnym”(1961), „Siła, sprawność, piękno”(1962), „ABC młodego siłacza”(1965), „Znów młody”(1968),”Co dzień silniejszy i sprawniejszy”(1972), „Z silnych najsilniejsi” (1973, wydana po jego śmierci). W swoich książkach, wielokrotnie wznawianych lansuje wszechstronny trening, uczy sposobów trenowania i daje wskazówki do ćwiczeń, akcentuje siłę i sprawność. Propaguje potrzebę pracy nad sobą (bez względu na wiek), pomaga w formowaniu właściwego stosunku do własnego organizmu i głosi potrzebę racjonalnej troski o zdrowie. Jako dotychczas jeden z nielicznych autorów o kulturystyce daje przejrzyste wskazówki do ćwiczeń młodemu odbiorcy w wieku dojrzewania.
Z Jego książek i artykułów w „SdW” uczyli się również kulturyści z byłego Związku Radzieckiego i tzw. KDL (Czechosłowacji, NRD, Węgier, Bułgarii, Rumunii). Obecnie z Jego książek korzysta już trzecie pokolenie, są to „białe kruki” przechowywane w domach z największą pieczołowitością.
Był autentycznym entuzjastą tego, co robił. Kulturystyce poświęcał cały swój czas i wiedzę. Był prężnym organizatorem łączącym pracę zawodową z zamiłowaniem do kulturystyki. Sprawnie prowadził „SdW” i kierował krajowym ruchem kulturystycznym. Zawsze był darzony szacunkiem i ofiarnie wspierany przez liczne grono społecznych działaczy, którzy uczyli się od Niego „dobrej roboty”.
Powstały nowe ośrodki kulturystyczne, ciągle przybywało ćwiczących. Szacowano, że już pod koniec 1962 roku było ich ok. 300 tys. (głównie młodzież).
Z jego inicjatywy od 1960 roku przez kolejne 10 lat w Sopocie odbywały się nieoficjalne mistrzostwa Polski w kulturystyce, rozgrywano też dziesiątki ogólnopolskich imprez. Wszystkie one stanowią istotną i pozytywną cześć historii ćwiczeń siłowych, wiążącą się z epoką „bezkoksową”.
Znał wszystkich zawodników, a kto miał problemy treningowe mógł odwiedzić Redaktora w jego mieszkaniu, w centrum Warszawy, przy Al. Jerozolimskich. Była tam zawsze miła atmosfera, herbata, recepta na kłopoty, słowa zachęty do treningu i doskonalenia osobowości. Można było też zapoznać się z najnowszymi zachodnimi czasopismami kulturystycznymi. Ten przywilej najczęściej wykorzystywali bracia Bogusław i Mieczysław Krydzińscy oraz Jan Włodarek „zamęczając” Redaktora pytaniami. Tym rozmowom w dużej mierze zawdzięczają to, że byli czołowymi kulturystami w Polsce, zdobyli wykształcenie i pozycję zawodową.
Działalność Stanisława Zakrzewskiego była znana w Europie i USA. Brał on udział w Kongresach Międzynarodowej Federacji IFBB, mistrzowskich zawodach, dużo podróżował, odwiedzał ośrodki ćwiczeń siłowych. Jego publikacje ukazywały się w zagranicznych czasopismach, od Moskwy do Londynu.
W uznaniu zasług położonych nad rozwojem kulturystyki i za ogłoszone prace publicystyczne i wydawnicze, znany i ceniony w kulturystycznym świecie Instytut Weidera nadał red. mgr Stanisławowi Zakrzewskiemu tytuł profesora (Professeur de Culture Physique Weider).
Stanisław Zakrzewski z kulturystyką był do końca swoich dni, zmarł nagle w dniach monachijskiej Olimpiady, w dniu 9 września 1972 roku.
Gdy tylko Go zabrakło, polska kulturystyka pogrążyła się w chaosie organizacyjnym i kryzysie sportowym. Po kilku latach, Jego uczniowie, już życiowo dorośli, przywrócili kulturystyce wzorce swojego Mistrza, tj. „siłę, zdrowie i piękno”, które są aktualne w kulturystyce rekreacyjnej.
Czas od śmierci Redaktora nie pokonał pamięci o Nim, tych którzy Go wspomagali w pionierskiej pracy. W ich sercach na zawsze zostanie niezwykłym człowiekiem i twórcą polskiej kulturystyki.
W kraju, pod patronem Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego, przeprowadzane są zawody o różnych nazwach: „Noc Czempionów”, „Grand Prix”, „Puchary”, „Debiuty”, „Mistrzostwa” itp., ale nie ma zawodów upamiętniających, chociaż w ich nazwie, Stanisława Zakrzewskiego. Wstyd, że kierujący Związkiem udają, że zapomnieli, kto jest twórcą polskiej kulturystyki i jak dużo dla niej zrobił.
Autor: Jan Włodarek, marzec 2003 r.
Rej. 135/jw. - 16/02.09.2010 r.
Ostatnia aktualizacja 2012.05.24, godz. 15:49
|