Strona G³ówna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjêæ

PIONIERZY

Kontakt
Artyku³y:
Jan W³odarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
O¶rodki
RÓ¯NE
Statystyka
Odwiedzi³o nas:
10044227
osób.
Oni s± z nami:
90 lat temu w Budapeszcie, z OR£EM BIA£YM na piersiach. (cz.2)

ORZE£ BIA£Y

Dokoñczenie wspomnieñ uczestników meczu Wêgry – Polska w 1921 roku. Artyku³ z „Przegl±du Sportowego”, z grudnia 1936 roku! Czê¶æ pierwsz± zobacz w dziale „Ró¿ne”.

IN¯YNIER MIECZYS£AW BATSCH
Na drugim koñcu Lwowa, w¶ród wagonów i parowozów stoi bia³y budynek warsztatów kolejowych. Tam odnajdujemy tak popularnego ongi¶ Batscha, obecnie in¿yniera kolejowego i kierownika warsztatów mechanicznych.
In¿. Batsch o pierwszym meczu z Wêgrami wie stosunkowo du¿o. Pamiêta, jak w pierwszych dniach grudnia na ¶niegiem pokrytych boiskach gra³ a¿ trzy mecze treningowe. Snuje niæ wspomnieñ o mêcz±cej przez trzy granice podró¿y.
A sam mecz?
- Nie grali¶my najgorzej – mówi in¿. Batsch. Polska by³a s³aba fizycznie, ma³o lotna, s³owem: jako¶ niemrawa. Wêgrzy mieli przewagê przez ca³y czas. ¬le skoñczy³o siê na jednej bramce, to wielka zas³uga ¶.p. Janka Lotha, graj±cego z niezwyk³± brawur±.
Bramkê zdobyt± przez Wêgrów nie bardzo pamiêta. Nie by³a ona pierwszej marki i cos tam by³o nie w porz±dku...
In¿. Batsch rozsta³ siê z Pogoni± w 1921, roku dla „Pogoni” tragicznym, kiedy to lwowianie walczyli siê o utrzymanie w Lidze. Ust±pi³ m³odszym, zdaniem jego lepszym, którzy wówczas uratowali tradycje „Pogoni”. Obecnie sportem interesuje siê o tyle, ¿e je¼dzi zim± na nartach, latem od czasu do czasu gra w old boyach, ale meczu ca³ego ju¿ nie wytrzymuje. Poza tym z zapa³em uczêszcza na mecze Pogoni. Chcia³ pracowaæ w zarz±dzie Pogoni, ale „inne czasy - inni ludzie”. Z nimi nie móg³ siê zgodziæ in¿. Batsch i wola³ siê usun±æ w cieñ.

TADEUSZ SYNOWIEC
Najstarszy w gronie „jubilatów” to dyr. Tadeusz Szymoniec. Pracuj±c w instytucji ubezpieczeniowej nie zapomina o minionych latach, ba on mo¿e najmniej odsun±³ siê od sportu, bo jest obecnie czynnym w kierownictwie sekcji pi³karskiej „Cracovii”.
Rozstanie na boisku przysz³o w jesieni 1924 roku, 35 roku ¿ycia.
- Geneza pierwszego naszego meczu reprezentacyjnego zwi±zana jest ¶ci¶le z naszymi dwoma wystêpami przeciw MTK i FTC. Zrobili¶my tak doskona³e wra¿enie, ¿e natychmiast w poniedzia³ek odby³o siê posiedzenie Wêgierskiego Zwi±zku Pi³ki No¿nej, na którym zapad³a decyzja zaproszenia Polski do Budapesztu.
- Ju¿ w pa¼dzierniku rozpoczê³y siê przygotowania do do meczu. Grali¶my z dwoma teamami 13 i 27 pa¼dziernika. Po tych meczach WG i D PZPN ustali³ sk³ad reprezentacji, która rozegra³a znów trzy mecze, a to w Krakowie z reprezentacj± Krakowa. Tak mêczyli nas dosyæ.
- O ile staranie przygotowana by³a dru¿yna, to z drugiej strony b³êdem by³ pó¼ny wyjazd.
- W dru¿ynie by³o nas siedmiu z „Cracovii”, wiêkszo¶æ stare wygi pamiêtaj±ce lepsze czasy przedwojenne, a jednak trema by³a straszna. Przecie¿ pamiêtali¶my doskonale tê czasy, kiedy szczytem ka¿dego mia³o byæ przywdzianie koszulki z Bia³ym Or³em. Marzyli¶my o tym ca³e lata, teraz mia³y zi¶ciæ siê nasze marzenia.
- Nie trzeba siê dziwiæ, ¿e nie mogli¶my zdobyæ siê na normalny wysi³ek, ¿e nerwy odmawia³y posz³uszeñstwa...
-Gdyby nie ¶.p. Janek Loth by³oby bardzo ¼le. Ten cz³owiek to by³ nie tylko wspania³y talent. To by³ cz³owiek wielkiego szczê¶cia w grze. Dziêki niemu wynik by³ zaszczytny.
- Nie zapomnê jednego momentu z meczu. By³o to kilka minut przed pauz±. Sêdzia podyktowa³ przeciw nam rzut karny. Zabra³ siê do niego s³ynny Fogl. Ruszy³ w w¶ciek³ym tempie, jak lawina spad³ na pi³kê i strzeli³ z tak± si³±, ¿e trudno to opisaæ. Loth w bramce a¿ przykucn±³. Pi³ka na szczê¶cie przesz³a nad poprzeczk± i spad³a bardzo daleko za parkan
- Mecz by³ wspania³y, Ora³ taki np. Schllosser, jeden z najlepszych graczy, jakich ¶wiat wyda³. W meczu tym obchodzi³ jubileusz 70-go wystêpu w reprezentacji. Na bankiecie wrêczy³em mu pami±tkowy sygnet imieniem PZPN. Najlepsza by³a jednak pomoc wêgierska, a szczególnie Blum na lewej i Orbitz w ¶rodku. Kertes na prawej by³ s³abszy. Sperling i Einbacher mieli dziêki temu wiêcej swobody. Mielech i Wacio Kuchar natomiast ani rusz, Blum by³ nie do przebycia. Dobrze pamiêta te czasy p. dyr. Synowiec. By³ zreszt± wtedy nie tylko graczem. By³ redaktorem odpowiedzialnym „Przegl±du Sportowego”...

JÓZEF KA£U¯A
Siedzieli¶my przy ma³ym stoliczku kawiarnianym. Codzienni towarzysze p. Józefa Ka³u¿y rozmawiali o sprawach potocznych, obok za¶ toczy³a siê rozmowa o pi³ce okr±g³ej.
Zbyteczne by³y pytania o kontakt ze sportem, o barwy klubowe czy tez zainteresowanie dla sportu. W tym towarzystwie by³oby ¶mieszne. Wystarczy³o napomkn±æ o temacie, a pan kapitan rusza³ z miejsca. Mistrz pi³ki snu³ wspomnienia na kanwie tera¼niejszo¶ci. Mówi±c o tym co by³o, ale nie zapomina³ ani przez chwilê o tera¼niejszo¶ci. Ka¿de s³owo, by³o nie tylko wyrazem my¶li, by³o te¿ krytyk± i ocen±.
- Czy pamiêtam mecz? – jak wczoraj! Doszed³ do skutku, dziêki wynikom „Cracovii”, która przekona³a Wêgrów o warto¶ci polskiego pi³karstwa. Przygotowania by³y solidne, bardzo solidne. Nie by³o mankamentów. Wtedy gracze palili siê do gry.
- Wybór teamu by³ trafny. Wziêto dru¿ynê „Cracovii”, któr± uzupe³niono kilkoma graczami. Nie by³o z tym ¿adnych k³opotów. Pewne w±tpliwo¶ci nasuwa³a tylko sprawa lewego ³±cznika. Wysuniêto z jednaj strony Einnbachera, my¶lano jednak o kim¶ innym. Zdaje siê, ¿e o Batschu...
- Ja „wojowa³em” za Einbachem, gdy¿ uwa¿a³em, ¿e by³ typem gracza, nadaj±cym siê najbardziej do ataku „Cracovii”. Poza tym by³ strzelcem. Wszyscy byli stremowani. Einbacher najmniej z nasz wszystkich. On stosunkowo najbardziej z nas utrzyma³ siê na normalnym poziomie.
- Czy byli¶my wtedy lepsi ni¿ obecnie? Trudno tak oceniæ sprawê! Twierdzê jednak, ¿e „Cracovia” przy ówczesnym poziomie reprezentowa³a klasê, której teraz w Polsce nie mamy. Zreszt± wtedy stanowili¶my normalny, ludzki system, a nie „W”.
- Dawniej by³y „ideowe” czasy, by³y idealne stosunki zarówno miêdzy graczami, jak i miêdzy dru¿yn± a „kierownictwem”.

DR STANIS£AW CIKOWSKI
S³u¿±ca otwieraj±c drzwi ma zdziwiony wyraz twarzy. Na drzwiach wisi przecie¿ tabliczka z napisem: - Dr Stanis³aw Cikowski przyjmuje w chorobach kobiecych i po³o¿nictwie. – Wiêc niby co ma znaczyæ ta mêska wizyta i w dodatku we wczesnych godzinach rannych?
W±tpliwo¶ci jej rozprasza gospodarz mieszkania. Za chwile siedzimy w gabinecie i rozmawiamy.
- Pamiêtam... pamiêtam, mój pierwszy wystêp na wielkiej arenie. Gra³em wprawdzie ju¿ w spotkaniach miêdzynarodowych, ale to by³ pierwszy mecz miêdzypañstwowy... Prawda, tak siê tym przej±³em, ¿e nie tylko teraz, ale nawet na drugi dzieñ po meczu nie mog³em odtworzyæ jego przebiegu.
- Zreszt± nie tylko ja by³em stremowany. Wszyscy bez wyj±tku, a ju¿ najbardziej ci, którzy pierwszy raz grali poza granicami Polski. Gdy trzeba by³o stan±æ wobec 35000 widzów, traci³o siê g³owê. I na tym ucierpia³a nasza gra!
- Tylko jeden z naszych nie zawiód³, ¶.p. Janek Loth. Pamiêtam dobrze... on by³ fenomenalny, on nas uratowa³ od klêski. Madziarzy grali wspaniale.
Zastanowiwszy siê nad wszystkim, nie mo¿na powiedzieæ, aby¶my zaszczytny rezultat osi±gnêli sam± tylko ambicj± i zaciêciem. Musieli¶my stanowczo daæ co¶ takiego, co pozwoli³o nam osi±gn±æ ¶wietny wynik z najlepszym podwówczas teamem w Europie.
- Wreszcie pozosta³o mi w pamiêci przyjêcie, wspania³e, jak tylko jeszcze w Szwecji. Z koloni± polska w Budapeszcie nawi±zali¶my trwa³e wiêzy, które przetrwa³y d³ugie czasy. Tak, przetrwa³y czasy pi³karskie...
- Skoñczy³y siê one dla mnie definitywnie w roku 1924. Nie mia³em ju¿ czasu na trening. W momencie uzyskania promocji zbyt wiele by³o pracy zawodowej.
- Ostatni raz gra³em w pi³kê w roku 1925 w czasie æwiczeñ wojskowych w Toruniu. By³ to kurs lekarzy, na którym zorganizowa³em dru¿ynê z³o¿ona z kolegów i wyzwali¶my TKS, który nie przyj±³ jedna wyzwania. Wtedy zagrali¶my z „Gryfem”, bêd±cym wówczas na drugim miejscu w mistrzostwach. Wygrali¶my 9:1, maj±c takich graczy jak dr Krupa z „Wis³y” i dr £awczowski z AZS-u krakowskiego.
- Obecnie utrzymuje jeszcze kontakt ze sportem, chodzê na mecze, ale nie ligowe, tam jest du¿o brutalno¶ci. Walka o punkty nie interesuje mnie. Prawdziwego sportu szukam w meczach towarzyskich i dlatego chêtnie na nie uczêszczam.

LEON SPERLING
W „jarzmie ma³¿eñskim” ¿yje lewo skrzyd³owy reprezentacji p. Leon Sperling. Nawet na ma³± rozmówkê w kawiarni towarzyszy mu ma³¿onka.
- Pamiêtam doskonale sk³ad i przygotowania do meczu. By³y bardzo dok³adne, mo¿e nawet o wiele dok³adniejsze ni¿ obecnie. Mecz rozegrali¶my w sezonie spó¼nionym, gdy¿ w po³owie grudnia, a treningi odbywa³y siê na ¶niegu i mrozie. Pierwszy trening odby³ siê na boisku Makkabi przy 20 stopniach mrozu. W pewnym momencie dosta³em pi³k± w nos, a gdy chwyci³em siê rêk± nie mog³em nosa obj±æ. Przera¿ony my¶la³em, ¿e nos spuch³ tak strasznie. Okaza³o siê, ¿e nos by³ normalny, tylko rêka zupe³nie zgrabia³a. W takich warunkach trenowali¶my najpierw w Krakowie, potem we Lwowie.
- Pod kierownictwem profesora Weyssenhoffa wyjechali¶my do Budapesztu. Straszna by³a to podró¿. Jecha³o siê pó³torej doby. Po³±czenie by³o fatalne. Czesi mieli porachunki z Wêgrami, -skupi³o siê na naszych ko¶ciach. – Co kilka godzin trzeba by³o przesiadaæ i czekaæ...
- W czasie jednego z postojów, w Parkanach, czy w ¯linie wybrali¶my siê na przechadzkê. Do rozruszania ko¶ci postanowiono urz±dziæ bieg przez miasto. Kierownik nasz p. Weyssenhoff zaproponowa³ nawet rozegranie zawodów o nagrodê. W czasie biegu mieli¶my trenowaæ „g³ówki”, a to w ten sposób, ¿e przebiegaj±c obok parkanu ka¿dy mia³ uderzyæ w parkan, kto uderzy najmocniej mia³ dostaæ paczkê czekolady.
- Poniewa¿ by³a noc, ciemno woko³o, postanowi³em sp³ataæ figla „Gdy siê znalaz³em obok parkanu, przytkn±³em g³owê do desek, a równocze¶nie wyr¿n±³em z ca³ych si³ butem w deski, a¿ zatrzeszcza³y”. Komisja uzna³a mnie zwyciêzc± i by³bym dosta³ czekoladê, gdyby nie Ka³u¿a, który zw±cha³ w tym co¶ nieczystego i wniós³ protest. Uniewa¿niono „konkurs” i wrócili¶my do poci±gu.
- Mecz nast±pi³ po kilku godzinach snu, tak, ze byli¶my zmêczeni. Mimo to grali¶my nadzwyczaj ambitnie, jakkolwiek wszyscy byli¶my dalecy od formy „krajowej”. Pamiêtam jak dzi¶, ¿e Marczewski schodz±c po meczu z boiska mówi³ do nas: „Ch³opcy, trzeba siê trzymaæ po pauzie, ¿eby tylko utrzymaæ ten wynik do koñca”. Nie wiedzia³, ¿e mecz ju¿ siê skoñczy³
- W roku 1932 gra³em jeszcze w reprezentacji Krakowa przeciw Pradze potem gra³em w 1933 r. Na wiêcej nie starczy³o si³ i czasu.

IN¯. ZDZIS£AW STYCZEÑ
Dobrze jest, ¿e jubileusz ten wypad³ na pocz±tku zimy. Gdyby tak wypad³ w czerwcu trudno by³oby uchwyciæ p. in¿. Zdzis³awa Stycznia, referenta budownictwa zarz±du miejskiego w Krakowie. By³by na pewno gdzie¶ przy robotach. Teraz siedzi przy biurku i siêga do skarbnicy wspomnieñ.
- Mogli¶my wygraæ – brzmi rewelacyjny pocz±tek. Ale co z tego Ka³u¿a zawali³ z czterech kroków tak± pozycjê, ¿e niech piorun strzeli!
- Wszyscy robili co mogli! Loth by³ dobry, bardzo dobry, takie strza³y, ¿e murowane bramki. Mimo to wszyscy mieli¶my trochê pecha. Na pocz±tku by³y takie dwie pozycje, jakie nie powtarzaj± siê czêsto. Ka³u¿a dosta³ dobr± pi³kê, przedryblowa³ backa i wywali³ w aut. Mimo ¶wietnej formy Wêgrów i my grali¶my dobrze. Sk³ad by³ szczê¶liwie zestawiony i chyba trochê szczê¶cia wiêcej, to by³by remis.
- Nie wolno zapominaæ o ciê¿kiej podró¿y, o bieganiu z wagonu do wagonu. Na niektórych stacjach trzeba by³o pêdziæ i wskakiwaæ do ruszaj±cego poci±gu. Przez ca³± podró¿ mówi³o siê o meczu, a ka¿dy dodawa³ „¿eby nam ino gola nie zrobili”.
- Z Wêgrami spotka³em siê jeszcze na Olimpiadzie w Pary¿u i „nie chwal±cy siê” by³em najlepszy na boisku, szczególnie do pauzy. Potem wypompowa³em siê. Nie powinni¶my przegraæ 5:0.
- Przesta³em graæ po meczu z Turcj±. Mia³em jaki¶ czas kostkê w gipsie. Na mecze rzadko chodzê, bardzo rzadko. Mam za to dwóch synów. 10-letniego Zenona i 3-letniego Andrzeja. Kopi± szelmy pierwszorzêdnie. Zobaczy pan, oni jeszcze zagraj±...

ARCHITEKT LUDWIK GIENTEL
Po³owa s³ynnego duetu "Fryc – Ginter!", ¿elazny obroñca w minionych latach p. Ludwik Ginter jest z zawodu in¿ynierem. W lecie trudno go z³apaæ, gdy¿ przebywa przewa¿nie na rusztowaniach prowadz±c prace budowlane. Z nastaniem zimy, czê¶ciej zagl±da do kawiarni, tym bardziej, ¿e równie¿ nale¿y do klubu < ¿onatych >.
- Co zosta³o, z minionych lat w pamiêci? Jakie¶ porwane strzêpy...
- Najpierw treningi w Krakowie... – ¶nieg, potem wyjazd – trudna podró¿, w koñcu mecz.
- Dru¿yna ogromnie zdenerwowana... Wêgrzy najlepsi w Europie, du¿o lepsi od Austrii... Wszyscy straszyli tymi Wêgrami... Pozsony, trener „Cracovii” szczególnie du¿o opowiada³ o „wêgierskim niebezpieczeñstwie. Tak siê tym przejêto, ze dopiero 20 minut przed koñcem grali¶my normalnie.

Na zdjêciu: pu³kownik Jan Loth- reprezentant Polski. Fot. z arch. JW.

- Jeden cz³owiek uratowa³ sytuacjê – wspaniale graj±cy ¶.p Janek Loth – bramkarz – cudo. Poza tym wszyscy ni¿ej przeciêtno¶ci.
-Wêgrzy wspaniali – ³±cznicy Schlosser i Molnar grali jak z nut – gnietli nas przez ca³y czas, - to te¿ nie brakowa³o roboty w obronie...
- Wszystko by³o serdeczne – zarówno kolonia polska jak i sami Wêgrzy – lokale w Budapeszcie ogl±dane po meczu wywar³y te¿ doskonale wra¿enie.
- Wszystko ma jednak swój koniec. Skoñczy³a siê i kariera obroñcy, po 12 meczach w reprezentacji. Dla braku czasu trzeba by³o w roku 1930 wzi±æ rozbrat z pi³k±. Chodzi siê czasem na mecze, ale rzadko. Trzeba bêdzie pamiêtaæ o jednym. W zawodzie budowniczego sezon przypada równocze¶nie z sezonem pi³karskim.

PIERWSZA REPREZENTACJA POLSKI
Pod takim tytu³em poda³ „Przegl±d Sportowy” w 1921 roku informacje o pi³karzach, którzy pierwsi w³o¿yli koszulki z BIA£YM OR£EM! (a oto wyj±tki stamt±d – przyp. j.w.).

MIELECH Stanis³aw Feliks, lat 28, kapitan WP, gra od 1907r., w dru¿ynie Cracovii – 253 razy.
KUCHAR Wac³aw, lat 25, porucznik WP, grywa od 8 - go roku ¿ycia, a w Pogonii I-szej od 1912 roku. Rekordzista Polski w skoku w wy¿. i biegu 800m.
KA£U¯A Józef, lat 25, urzêdnik, gra od 1909 r., a w Cracovii od 1911 r., przy czym strzeli³ 287 bramek.
EINBACHER Marian, lat 21, urzêdnik, gra od 1910 r., a w Warcie od 1914 r.
SPERLING Leon, lat 21, urzêdnik, gra od 13 - go roku ¿ycia, Zacz±³ w Jutrzence, potem przeniós³ siê do "Cracovii".
STYCZEÑ Zdzis³aw, lat 22, kandydat budownictwa, grywa od 12 roku ¿ycia. Jako pomocnik strzeli³ dla Cracovii 32 bramki.
CIKOWSKI Stanis³aw, lat 22, kandydat medycyny. Gra od 1910 r., w Cracovii od 1916 roku.
SZYNOWIEC Tadeusz, lat 32, dziennikarz (ówczesny redaktor „Przegl±du Sportowego”). Absolwent Uniwersytetu Jagielloñskiego. Od 1910 roku gra w Cracovii, a trzy lata potem jest kapitanem dru¿yny .
LOTH Stefan, lat26, porucznik WP, student Politechniki Warszawskiej. Gra od 1909 r., w Polonii Warszawa od 1917 r.
GINTEL Ludwik, lat 22, uczeñ szko³y budowlanej. Gra od 1911 r., najpierw w Jutrzence, pó¼niej Cracovii.
MURCZEWSKI Artur, lat 25, technik maszynowy, gra od 12 roku ¿ycia najpierw na ¶rodku ataku w Sztumie, w Turystach (£ód¼), obecnie w Polonii Warszawa.
LOTH Jan, lat 21, podporucznik WP, gra od 1910 r., równie¿ jako ¶rodkowy napastnik. Strzeli³ dla Polonii 44 bramki.
BATSCH Mieczys³aw, lat 21. Student Politechniki (Lwów), gra od 1913 r. w Pogoni.

Jak widzimy dzisiaj ( tj. w 1936 r. – przyp. jw.) ¿adnemu z uczestników tej dru¿yny pi³ka no¿na nie przeszkodzi³a w zakoñczeniu studiów naukowych, czy te¿ nie zahamowa³a awansu na innych szczeblach pracy zawodowej.
Mimo, ¿e byli znakomitymi pi³karzami potrafili wygraæ równie¿ i swój los ¿yciowy, zajmuj±c stanowiska, do których d±¿yli za m³odu!

Materia³ do ca³o¶ci wspomnieñ o meczu Polska – Wêgry zebrali i opracowali dla „ Przegladu Sportowego”: R. Gehorsam, M. Koblak, J.Erdman i M. Strzelecki (1936 rok).
Powy¿szy artyku³, z oryginaln± pisowni±, wstawi³ Jan W³odarek. Kwiecieñ 2012 r.
(Pod tym artyku³em w Przegl±dzie Sportowym jest reklama powie¶ci sportowej pt. „ Wielka gra” aut. Aleksandra Rekszy i Mariana Strzeleckiego).
Rej.535./Ró¿ne - 69/ 2012.04.11 / JWIP.PL
Aktualizacja : 2012.07.16, godz. 08:20



Nie nale¿y rozpoczynaæ treningu si³owego pod wp³ywem ¶rodków dopinguj±cych i odurzaj±cych. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i æwiczeñ nale¿y siê skonsultowaæ z lekarzem. Autorzy i w³a¶ciciel strony JWIP.PL nie ponosz± jakiejkolwiek odpowiedzialno¶ci za skutki dzia³añ wynikaj±cych bezpo¶rednio lub po¶rednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artyku³y
Skutki koronawiru...
¦wiêta Wielkiej ...
Zmar³ nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak j±dra choroba...
Flesz
Julia Uszakowa, pa¿dziernik 2010
Julia Uszakowa, pa¿dziernik 2010
J. KO£TUN Z DZIEWCZÊTAMI, ROSJA
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Je¿eli na tej stronie widzisz b³±d, napisz do nas.

Jan W³odarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | O¶rodki | RÓ¯NE