Strona Główna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjęć

PIONIERZY

Kontakt
Artykuły:
Jan Włodarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
Ośrodki
RÓŻNE
Statystyka
Odwiedziło nas:
9998839
osób.
Oni są z nami:
Kulturystyka jako sport estradowy. Aut. Maciej Rawicz

(Rep.rys. z wystawy prac pepe, 2013)

Po każdych zawodach kulturystycznych zastanawiam się, ile warte są mięśnie mistrzów. I nadal nikt mnie nie przekona, że aktualni mistrzowie są lepsi od tych z lat 60-tych. Nawet pod względem umięśnienia.

Chodzę sobie od jednego klubu do drugiego, oglądam kandydatów na mistrzów nie na estradzie, ale „przy pracy” i widzę, jak oni wyglądają w fazie przygotowań. Otóż nieszczególnie. „Pakowanie” na masę sprawia, że niektórzy kandydaci na mistrzów wcale nie przestrzegają mistrzowskich reguł treningów, wyglądają raczej na stałych klientów baru piwnego. Dopiero na miesiąc przed zawodami, zaczyna się przyspieszone szlifowanie potężnego cielska. Taki zabieg to wprawdzie szkoła charakteru, ale zarazem tortura dla ciała. I to wcale nie z racji intensywności treningu, ale z powodu okropnej diety, której trzeba ściśle przestrzegać, aby zasłużyć na pudło.


Wcale nie jestem pewny, czy życie sportowca powinno polegać właśnie na tym. Najpierw winduje się własną wagę do 120 kg, a potem rzeźbi się to wszystko, spadając w efekcie o 20 kilogramów niżej. Czy nie jest to przypadkiem przysłowiowa głupiego robota? Zdolności adaptacyjne organizmu ludzkiego są ogromne, ale – bez przesady! Przeplatanka: masa – rzeźba, musi w końcu odbić się na zdrowiu, bo mimo wszystko istnieją jednak jakieś granice możliwości adaptacyjnych. A poza tym jaki sens mają takie zabiegi? Rozumiem, że w konkursie o tytuł Mr. Olympia można wygrać 100 tysięcy dolarów. Ubogi sportowiec ma szansę wzbogacić się, jeżeli eksperyment z jego własnym ciałem powiedzie się.

W Polsce nagrody są raczej cieniutkie, czego najlepszym dowodem jest fakt, że na ostatnich zawodach nasi mistrzowie zostali wyróżnieni … kompletem szczotek. Szczotka to sprzęt praktyczny, wymuszający higienę przynajmniej w sypialni mistrza, ale daleko jej do wartości stu tysięcy dolarów. No i ta dieta! Pierś kurczaka i ryż. Przypuszczam, że po kilku latach takiego uszczęśliwiania się na siłę, kąciki oczu opadają w dół i człowiek już niczym nie różni się od Chińczyka. A przecież było kiedyś tak, że mistrzowie jeździli na zawody „z marszu”. Przez cały rok utrzymywali wysoką formę, mimo że wtedy nikt nie miał pod ręką odżywek i hormonów!

Dzisiaj mistrzem bywa nie zawsze ten, kto ma talent, jest pracowity, a jego mięśnie wykazują predyspozycje rozwojowe. Na pierwszym planie jest dzisiaj reakcja organizmu na leki hormonalne. Znam takiego, kto wpakował w siebie wszystko co możliwe, bo jego ambicją było takie ukształtowanie ciała, żeby w bramę wchodzić bokiem. Wszystko na nic. Jedyny pożytek, jaki przypadł mu w udziale z racji tej szczególnej „suplementacji”, to nieustające wędrówki do toalety. Taki już się urodził i nic nie wróży, że przybierze na wadze tyle kilogramów, o ilu marzy. Znam jednak takiego, który nieprawdopodobnie reaguje na minimalną nawet dawkę hormonów. Jest tłusty i krościaty, ale ma swoje uwielbiane „przyrosty”. Jak z tego widać, szanse nie są równe. Zresztą kibice orientują się już dziś doskonale w przyczynach posągowej muskulatury takiego czy innego mistrza. Każdy z tych mistrzów opowiada potem do kamery, że urósł tak na odżywkach białkowych i na witaminach. Ano, daj Boże zdrowie!. Czynnik odrębny to sprawność, której prawie nie ma. Jest smutne, że w trakcie niedozwolonego dopingu farmakologicznego rosną mięśnie, a ścięgna pozostają, jakie były. Niestety, taką już mają naturę. Nieszczęście bierze się stąd, że mięśnie stają się z czasem silniejsze niż ścięgna. Jest to bardzo niebezpieczne dla zdrowia, wystarczy bowiem szybki ruch z dużym ciężarem lub nawet wyskok bez ciężaru i – ścięgno pęka, lub w najlepszym razie ulega nadwerężeniu. Nie jest to standard, ale jednak tego rodzaju kontuzje są dość częste. Jeżeli złamiemy nogę, nasza rehabilitacja trwa miesiąc. Jeżeli nadwerężymy ścięgna – kilka miesięcy. Jeżeli zerwiemy ścięgna – rok lub kilka lat.

Trend aktualnie obowiązujący nie przynosi kulturystyce splendoru. Nieruchawi faceci o pomnikowych kształtach oddalają się coraz bardziej od sportu, zmierzając programowo w stronę estrady. Bywało inaczej. Jasiński pierwszy mistrz Polski w kulturystyce, miał zarazem I klasę sportową w gimnastyce i w podnoszeniu ciężarów. Gimnastykę uprawiał też jeden z pierwszych mistrzów świata w kulturystyce, Tommy Kono z USA, który był jednocześnie mistrzem w podnoszeniu ciężarów. Do wszechstronnie wysportowanych kulturystów polskich należeli: Marian Rosa, Przemysław Kwiatkowski, Augustyn Dziedzic, Andrzej Laskowski, Józef Radziwiłko i wielu innych. Warto uzupełnić tę listę o nazwiska niektórych polskich ciężarowców. Waldemar Baszanowski na przykład był tak skoczny, że grając w siatkówkę zbijał piłką nad blokiem dużo wyższych przeciwników. Zygmunt Smalcerz, mistrz wagi piórkowej, miał jednocześnie pierwszą klasę w gimnastyce, a w pięcioskoku obunóż z miejsca pokonywał dwa razy wyższych przeciwników.

W latach 60 - tych turnieje kulturystyczne nie ograniczały się tylko do prezentacji sylwetki i do napinania mięśni. Trzeba było wykazać się też sprawnością. Czasem wyglądało to zabawnie, szczególnie w wykonaniu zawodników stukilogramowych, ale właśnie konkurencje sprawnościowe uwiarygodniały kulturystykę jako sport. To właśnie wtedy, w pojęcie kulturystyki zostały wpisane trzy znamienne określenia: siła – sprawność – piękno. Co z tego zostało? Na pewno siła, ale o tym akurat publiczność nie ma najmniejszego pojęcia, bo na estradzie nie ma prób siłowych.

Jeżeli chodzi o sprawność, to już wspomniałem: mięśnie przerośnięte ponad wytrzymałość ścięgien nie gwarantują sukcesów na tym polu, bo należy liczyć się z kontuzją. I wreszcie piękno. W tym względzie zdania są podzielone. Na pewno entuzjaści kulturystyki, skażeni kompletnym brakiem krytycyzmu wobec tej dyscypliny, zachwycają się pergaminową skórą, suchymi mięśniami oraz siecią żył i żylaków, które robią korzystne wrażenie na sędziach. Zwykli sympatycy tej dyscypliny wyglądają na zniechęconych. Wydaje im się, że kanony estetyki zostały poważnie naruszone, a w przypadku kulturystyki kobiecej- wręcz obalone. Wszystkie zamieszczone tutaj uwagi można traktować jedynie jako gorzkie żale, bo i tak nie zanosi się na wprowadzenie testów sprawnościowych dla kulturystów-mutantów. Za tendencją obowiązującą na dziś, stoi cały przemysł spożywczy i … farmaceutyczny.

Krótko mówiąc: sponsoring. To właśnie sponsorzy wylansowali kulturystę - mutanta. Wielkiego, przerośniętego w każdym calu, raczej aktora niż sportowca, bardziej człowieka estrady niż sali sportowej. Pozostaje nadzieja, że o swoją sprawność zadba, umownie mówiąc, druga liga. Ci wszyscy, którzy dosłownie rozumieją określenia: siła – sprawność – piękno.
Autor Maciej Rewicz
Rej,770./ SYLWETKI - 67/2014,03,02/-JWIP.PL
Aktualizacja 2014.06.10, godz. 23:04


Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artykuły
Skutki koronawiru...
Święta Wielkiej ...
Zmarł nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak jądra choroba...
Flesz
Warszawa, sierpień 2010 r.
Warszawa, sierpień 2010 r.
STANISŁAW PTASZYŃSKI (1942 - 2019)
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Jeżeli na tej stronie widzisz błąd, napisz do nas.

Jan Włodarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | Ośrodki | RÓŻNE