|
Odwiedzi³o nas: 10489581 osób. |
|
|
Eugeniusz Sandow (2). Autor: Stanis³aw Zakrzewski |
Cz.2.
Nie chciano wierzyæ oczom
Gdy Sandow wszed³ na scenê w kostiumie atletycznym, nie chciano wprost wierzyæ oczom. Wszak to by³ zupe³nie inny cz³owiek: wspaniale zbudowany, piêknie umiê¶niony. Tylko wzrostem ustêpowa³ swym przeciwnikom.
Zapada cisza — Cyklop i Sandow przystêpuj± do pierwszej próby. Ca³kowicie wyprostowanymi ramionami Cyklop podnosi dwa odwa¿niki po 25,4 kg, po czym wolno opuszcza je w dó³. Sandow powtarza æwiczenie. Przez salê przebiega szmer. Z publiczno¶ci kto¶ siê wyrywa: „Taki niepozorny, a taki silny”...
Cyklop podchodzi teraz do sztangi i rwie ciê¿ar 240 funtów = 109 kg. Sandow i tym razem nie ustêpuje mu, co publiczno¶æ nagradza brawami. Cyklop jest wyra¼nie speszony: sk±d siê wzi±³ taki si³acz? Gdy widzi, jak Sandow ten sam ciê¿ar rwie w górê jedn± rêk±, traci g³owê i biegnie po radê do Sampsona.
Cyklop przystêpuje teraz do æwiczenia, które stanowi clou jego programu: wycisn±wszy jednor±cz sztangê wagi 210 funtów (95 kg) i trzymaj±c j± w górze, schyla siê po ciê¿ar 100 funtów (45,36 kg) i równie¿ wyciska go w górê. Ale Sandowowi i to æwiczenie nie sprawia trudno¶ci. W³a¶ciwie ju¿ teraz nagrodê powinien otrzymaæ Sandow, ale Cyklop nie chce straciæ 100 funtów. O¶wiadcza wiêc, ¿e zwyciêzca dopiero wtedy zostanie wy³oniony, kiedy jeden z nich nie bêdzie w stanie wykonaæ pokazanego æwiczenia.
Sandow… Sandow…
Publiczno¶æ skanduje: Sandow... Sandow... M³ody atleta w ci±gu kilku minut sta³ siê jej ulubieñcem, a gdy o¶wiadcza, ¿e zgadza siê na ka¿d± ilo¶æ dalszych prób, zrywa siê huragan oklasków. Sêdziowie zezwalaj± na dwa dalsze æwiczenia.
Cyklop k³adzie siê na plecach, bierze na pier¶ sztangê wagi 95 kg, na której siadaj± dwaj m³odzieñcy i wypycha j± w górê. Ch³opcy zeskakuj±, a on powstaje z ziemi ze sztang± wzniesion± w górê. Wyczyn wspania³y! Cyklop zbiera huczne i zas³u¿one oklaski.
A có¿ Sandow? Gdy przystêpuje do próby, ca³a sala wstrzymuje oddech.
Nikt nie wierzy, by Sandow móg³ dorównaæ potê¿nemu atlecie. A jednak powtarza próbê i to z wiêksz± ni¿ Cyklop swobod±. Na sali wybucha entu¬zjazm. „Narodziny najwiêkszego atlety ¶wiata” — mówi± jedni. „Fenomen nad fenomeny” — dodaj± drudzy.
Oklaski ci±gn± siê d³ugo. Cyklop szaleje.
— Co zrobiæ, by pokonaæ Sandowa? Jak mu daæ radê? Jak unikn±æ kompromitacji i dowie¶æ, ¿e to w³a¶nie Sampson i ja jeste¶my najsilniejszymi lud¼mi ¶wiata??!
Ostatnia próba. Cyklop wskazuje kamieñ wa¿±cy oko³o 230 kg. Uk³ada na nim jeszcze dwa odwa¿niki po 24,4 kg i ca³o¶æ ka¿e zwi±zaæ dwoma ³añcuchami. Có¿ to bêdzie za æwiczenie — dziwi± siê wszyscy. Cyklop podchodzi do ciê¿aru podk³ada pod ³añcuch ¶redni palec prawej rêki i próbuje ca³y ten stos kamieni oderwaæ od ziemi i d¼wign±æ na wysoko¶æ 10 cm! — Tego nie podnie¬sie — szepce do siebie Cyklop. A jednak i tym razem musi siê rozczarowaæ. Sandow wykonuje æwiczenie!
Pojedynek dwóch si³aczy skoñczony. Pokonany Cyklop — w¶ród grzmotu oklasków wrêcza zwyciêzcy 100 funtów. Sandow nie przyjmuje pieniêdzy.
— Nie po to przyjecha³em do Londynu, by pokonaæ Cyklopa — o¶wiadcza. — Chcê siê rozprawiæ z Sampsonem.
Ale Sampson robi unik i wyznacza spotkanie za tydzieñ. Stugêbna fama roznios³a tymczasem wie¶ci o nowym si³aczu, o mistrzu nad mistrze...
2 listopad 1889 roku
Londyn prze¿ywa sensacjê. T³umy spiesz± do Royal Aquarium na pojedynek dwóch najsilniejszych ludzi ¶wiata: renomowanego Sampsona i rewelacyjnego Sandowa. Sandow, je¶li zwyciê¿y, otrzyma tysi±c funtów szterlingów! Tysi±c funtów, to maj±tek. Czy mia³by go zabraæ ten przyb³êda?
Na 20 minut przed rozpoczêciem spotkania Sandow usi³uje przedostaæ siê przez t³um zgromadzony przed cyrkiem.
Mur nie do przebycia. Nawet dla si³acza! Ile¿ trzeba by straciæ energii, a czeka go ciê¿kie spotkanie i walka. Próbuje wiêc drogi przez szatniê. Ale drzwi s± zamkniête ju¿ od godziny, by nikt niepowo³any nie przedosta³ siê do budynku. Pukanie, stukanie i nawo³ywania, ¿e g³ówny aktor widowiska zosta³ odciêty od areny, nie odnosz± skutku. Porz±dkowi otrzymali rozkaz i rozkazu pilnuj±. Mijaj± cenne minuty. Jedna po drugiej. Godzina wezwania mija... Co robiæ?
Widzowie zaczynaj± siê niecierpliwiæ. Sampson wchodzi na scenê sam. — Sandow skrewi³ — o¶wiadcza. — Nie stanie do pojedynku. Poczekamy jaszcze kilka minut, a potem ja z Cyklopem zademonstrujemy kilka atrakcyjnych numerów.
Sala wype³niona do ostatniego miejsca rozbrzmiewa gwizdami. Napiêcie na widowni wzrasta...
A tymczasem u drzwi szatni Sandow podejmuje rozpaczliw± decyzjê: skoro nie chc± mnie wpu¶ciæ, sam sobie utorujê drogê!
Po raz ostatni ¿±da otwarcia drzwi, a potem potê¿nym uderzeniem cia³a wywala je z zawiasów.
W ostatniej chwili — przy gor±cym aplauzie publiczno¶ci — Sandow zjawia siê na scenie. Pod okiem sêdziów: markiza Queensberry (tego samego, który opracowa³ pierwsze w ¶wiecie przepisy bokserskie) i lorda Clifforda rozpoczyna siê wielki pojedynek. Jak¿e odmienny od dzisiejszych sprawdzianów si³y, które daje siê tak dok³adnie wymierzyæ kilogramami pier¶cieni zawieszonych na obrotowej sztandze. Wtedy pos³ugiwano siê ró¿nymi ciê¿arami: kulolask±, sztabami ¿elaznymi itd. Sampson przygotowa³ nawet do pojedynku olbrzymie butle wype³nione wod±. Tak butle! Przeczuwaj±c, ¿e nie sprosta stalowym bicepsom Sandowa, wpad³ na pomys³ „wykoñczenia” go zrêczno¶ci±. Zademonstrowa³ wiêc ¿onglerkê butlami... Ale Sandow zaprotestowa³.
— Czy to ma byæ cyrk czy próba si³y? — zapyta³. Zaoponowali równie¿ sêdziowie i publiczno¶æ.
Chc±c nie chc±c Sampson musi przyst±piæ do w³a¶ciwego spotkania. Bierze do rêki sztabê ¿elazn± i zaczyna ni± owijaæ nogi, ramiê i szyjê. S±dzi, ¿e ta próba sprawi Sandowowi wiele k³opotu, bo obok si³y wymaga specjalnej umiejêtno¶ci. Ale Sandow sprosta³ zadaniu. Wtedy Sampson ka¿e sobie owin±æ klatkê piersiow± grub±, plecion± lin±, po czym — wci±gaj±c powietrze i naprꬿaj±c miê¶nie — zrywa linê. Gdy Sandow powtarza to æwiczenie, lina pêka jak nitka!
Spotkanie jest ju¿ w³a¶ciwie rozstrzygniête. Publiczno¶æ, która staje zazwyczaj po stronie lepszego, silniejszego, widzi ju¿ zwyciêzcê w osobie Sandowa i nagradza go oklaskami, jakimi dot±d nigdy nie rozbrzmiewa³a sala Royal Aquarium.
Ale stary mistrz nie chce uznaæ siê za pokonanego. Nie mo¿e siê pogodziæ, ¿e ma byæ zdetronizowany. Ka¿e ople¶æ sobie ramiê ¿elaznym ³añcuchem. Pod naporem kurcz±cego siê bicepsu ³añcuch pêka. Drugi ³añcuch, przygotowany dla Sandowa, jest za krótki. Sampson ³udzi siê wiêc, ¿e Sandow nie bêdzie móg³ wykonaæ æwiczenia. Ale Sandow mia³ w zapasie inny ³añcuch, wykonany przez tê sam± firmê. Przerwa³ go z ³atwo¶ci±, gdy przepasano nim jego ramiê.
Na scenê wniesiono kulolaskê wagi 240 funtów = 109 kg. Sandow unosi j± w górê jedn± rêk±, nastêpnie k³adzie siê na ziemi trzymaj±c j± stale w górze i znów wstaje, nie zmieniaj±c po³o¿enia sztangi. Wreszcie ka¿e sobie owin±æ ramiê ³añcuchem, unosi kulolaskê do klatki piersiowej i zginaj±c ramiê rozrywa ³añcuch. Sampson, gdy to ujrza³, zawo³a³: — Do¶æ ju¿! To jaki¶ szarlatan. Cz³owiek nie by³by zdolny do takich wyczynów. CDN.
Autor: Stanis³aw Zakrzewski, 1973 r.
Redakcja techniczna JWIP.PL - Mariusz Liwowski, kwiecieñ 2008 r.
|
|
Nie nale¿y rozpoczynaæ treningu si³owego pod wp³ywem ¶rodków dopinguj±cych i odurzaj±cych. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i æwiczeñ nale¿y siê skonsultowaæ z lekarzem. Autorzy i w³a¶ciciel strony JWIP.PL nie ponosz± jakiejkolwiek odpowiedzialno¶ci za skutki dzia³añ wynikaj±cych bezpo¶rednio lub po¶rednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie. |
|
Tylko aktywnych zapraszamy na forum oraz do Pionierów |
|
|