Strona Główna

Nasz program

O nas

Forum

Galeria zdjęć

PIONIERZY

Kontakt
Artykuły:
Jan Włodarek
Historia
Sylwetki
Wywiady
Porady
Trening
Dietetyka
Medycyna
Wspomaganie
Sterydy
Ośrodki
RÓŻNE
Statystyka
Odwiedziło nas:
10041973
osób.
Oni są z nami:
Twardziele ze skórką, jak łuska cebuli. Autorka:Małgorzata Czartoszewska
Gdy patrzysz na salę ćwiczeń ten świat wydaje się zaludniony karykaturami

Kulturyści nie ukrywają swoich olimpijskich aspiracji. Włączenia kulturystyki do programu igrzysk nie wyklucza także Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Tymczasem jest to sport, nad którym od lat zbierają się dopingowe chmury. Więcej, pod wieloma względami byli i są dopingowymi pionierami. Jest na to coraz więcej dowodów.

Kulturyści to ludzie napchani po czubek nosa sterydami anabolicznymi, hormonem wzrostu, środkami odwadniającymi, amfetaminą – czempioni stają się rozdrażnionymi zwierzętami. Niektórzy z mocarzy sami mówią tak o sobie. Dochodzi do cichych dramatów rodzinnych lub głośnych tragedii, gdy usuwają z drogi tego, kto znalazł się na niej przypadkiem. Pięścią, nożem, sznurem, tym, co akurat jest pod ręką. Na ataki kulturystów narażone są najczęściej bliskie im osoby – żony, kochanki, przyjaciele.

Płachta na byka
Wielu kulturystów bierze do 3000 mg (błąd drukarski, raczej ponad 1200 mg- przyp. red.) środków anabolizujących tygodniowo – stwierdza w swym raporcie specjalnym amerykańska gazeta „Sports Illustrated”. Oznacza to, iż biorą ileś razy ( poprawiono błąd- przyp.red.) więcej, niż produkuje ich męski metabolizm. W przyrodzie nie ma takich przykładów, nawet wśród zwierząt.

Badania toksykologiczne przeprowadzone na ofiarach – zawodowym kulturyście i jego żonie zabójczyni – wykazały, że organizm mężczyzny wchłonął pięć rodzajów sterydów anabolicznych, as kobiety jeden. Inny zawodnik w Atlancie, w chwili pakowania serii kul w plecy właścicielki nocnego klubu, brał 3200 mg sterydów ( miesięcznie- przyp.- red.). Jeden z dawnych mistrzów, który wycofał się w porę z tej dyscypliny i został dziennikarzem, opowiada, że 1000 mg tygodniowo, czyniło z niego, spokojnego faceta, kogoś niepoczytalnego. Potrafił wyciągnąć z samochodu człowieka, który wyminął go na szosie, i pobić go dotkliwie, bo czuł się tym manewrem upokorzony. Niektórych olbrzymów potrafi zdenerwować czerwony kolor ubrania (płachta na byka?) albo flegmatyczny spokój przechodnia, nieśmiały protest żony przeciw tyranii domowej. Dla kulturysty niedobre jest wszystko, co zakłóca jego obraz samego siebie, wypracowany z dużym wysiłkiem.

U 80 proc. kulturystów przyjmujących anaboliki – informuje Harrison Pope, psychiatra z Akademii Medycznej w Harvardzie – wytwarza się syndrom psychopatii. Zawodnicy żyją w stanie euforii, zarzucają słuchacza salwami słów, tworzą mity, mają kłopoty ze snem. Są wiecznie poirytowani i nadaktywni, nie mogą uporządkować myśli, narasta w nich agresja.

Procesy psychiczne wyostrzają się wtedy jak brzytwa i w sytuacjach, w których krewki człowiek jednak się zastanowi, czy warto kogoś zmasakrować za drobiazg, refleksji takiej nie ma. Idzie się za impulsem i uderzeniem krwi do głowy. Środki i sposoby podnoszące wytrzymałość na stres, ułatwiające modelowanie najmniejszych mięśni, redukujące tłuszcz zawodnika do minimum, pobudzające jego wątrobę do przerobienia na energię ostatnich rezerw glukozy, niszczą w końcu supermana. W 1997 r. francuski kulturysta, Mohammed Benaziza, zmarł z powodu nie wydolności nerek, spowodowanej odwodnieniem organizmu. Stało się to zaraz po wręczeniu mu Grand Prix Holandii. Czasem zawodnicy eliminują z organizmu całą wodę. Nakręca się błędne koło procesu wiotczenia mięśni, spadku sił i woli walki, z którego można się uwolnić jedynie za pomocą innych medykamentów. Biorą więc stymulatory, m.in. adrenalinę, narkotyki, środki antydepresyjne. Wszystko to ma zelektryzować atletę, aby przeszedł kolejną próbę zaciskania zębów i dostał się wreszcie do kulturystycznej elity. Dla twardzieli ze skórą jak łuska cebuli, opiętą ciasno na mięśniach, kończy się to czasem śmiercią.

Samotni ludzie
Czołowi kulturyści to ludzie często samotni, obsesyjnie poszukujący ideału. Ich cel to być wreszcie doskonałym, sprawić, by widownia przecierała ze zdumienia oczy. – To zamknięta podkultura – mówi Alan Klein, profesor socjologii i autor książki „Little Big Man” (Mały Wielki Człowiek), który obserwował kulturystów przez osiem lat. – Oni nie znają życia poza tym sanktuarium, nie walczą ze zwykłymi życiowymi problemami. Są naiwni i można nimi manipulować. Przyjaciel kulturysty Bertila Foxa, odsiadującego wyrok za zabójstwo w więzieniu na Karaibach, mówi, że nawet w okresie największych sukcesów Fox był dziki, samotny i bezlitosny dla siebie. Bardzo bał się werdyktów jury w czasie konkursów. Miał mentalność chłopca w okresie dojrzewania. – Gdy patrzysz na salę ćwiczeń, ten świat wydaje się zaludniony karykaturami – zauważa prof. Klein. To są postacie z filmów animowanych, zapatrzonych w swoje odbicie. To środowisko jest głęboko narcystyczne. Mistrzowie pracują w skupieniu, jak rzeźbiarze nad bryłą materii. Opalają się, namaszczają swe ciała, obracają się dookoła przed lustrem i robią różne grymasy. Z przejęciem opowiadają o swych drastycznych regulaminach i dietach, gdzie gram tłuszczu jest niewybaczalnym grzechem, a na śniadanie, obiad i kolację, dostaje się ampułki i zastrzyki. Mają też trochę przyziemnych kłopotów - jak zdobyć np. dodatkowe pieniądze na drogie zabiegi (średnio – 2 tys. dolarów miesięcznie).

Ciężka zbroja kryje smutek
Kulturyści, tak rozwinięci fizycznie – wyjaśnia prof. Klein. – Postrzegają siebie jako osobników cherlawych. Mają bardzo łamliwą i nieodporna na niepowodzenia psychikę. Większość z nich wybrała ten sport, by zlikwidować uczucie słabości i niedopasowania do oczekiwań środowiska, zakorzenione jeszcze w dzieciństwie. Przyczyny mogły być różne – jakaś drobna wada wymowy, dysleksja, zbyt rozległy trądzik młodzieńczy, chudość, czy niski wzrost. Na poczucie niepełnej wartości młodzieńców mogły wpłynąć losy rodziny – emigracja rzucająca ich brutalnie w obcą grupę, problemy rasowe, jakieś błędy wychowawcze ich opiekunów. – Tacy chłopcy bywają często kozłami ofiarnymi grupy – dodaje badacz – Mają ogromne kłopoty w życiu, w nawiązywaniu trwałych przyjaźni. Kulturyści zakopują swoje uczucia pod górami mięśni, choć pierwotne przyczyny ich niepewności już dawno nie istnieją. Gdy wpadną w tę koleinę, muszą nią iść, bo to jest ich jedyny mechanizm obronny. Zaczyna się więc walka o utrzymanie wizerunku mocarza. Gdy nie osiągają kolejnego postępu, nie udało się np. zwiększyć obwodu ramienia z 50 do 52 cm (- przyp. red.) albo partner zdobył tytuł mistrza - z lustra wyziera znowu dawny chłopczyk. To odczucie trzeba natychmiast zniszczyć, bo ono oznacza smutek i upokorzenie. Przychodzi moment, że pomaga już tylko walizka ze środkami chemicznymi. Niezdolność do zaakceptowania porażki pcha ich, w ostatecznym rozrachunku, do samozagłady. Przekreśla także świat innych wrażeń, smaków, barw i zapachów. Skromnego kulturystę można doprowadzić do białej wściekłości nazywając kurczakiem lub maluchem. Jaka więc burza rozpętuje się w duszy nafaszerowanego króla gigantów? Danny Flanagan prowokował do reakcji agresywnych swego partnera od treningów, Warrena Fredericka, nazywając go „brzydkim flakiem”. Został przez niego zabity.
Autorka: Małgorzata Czartoszewska, 9 stycznia 1999 r.


"Prochy" przyczną zbrodni". Autor: Marcin Matczak
Każdy chce dziś osiągnąć muskulaturę budzącą podziw otoczenia. Wszystko w porządku, jeśli znajdziemy umiar. Przesadny rozwój prowadzi do zwyrodnienia. Kalectwo dotyka nie tylko fizjologii, ale przede wszystkim sfery psychicznej. Dla ogółu społeczeństwa termin „kulturystyka” od kilkunastu lat, kojarzy się z zażywaniem sterydów anabolicznych.

Jakże krzywdzące to poglądy dla tych, którzy wybrali drogę naturalną – gdyż wrzuca się ich do jednego „wora” razem ze „zwyrodnialcami”. Prasa, używająca nazwy „kulturystyczna” raczej utwierdza ten pogląd, bowiem wprowadza w błąd młodych czytelników propagowaniem „zdrowego stylu”. Przejawia się to tym, że według niej trzeba dążyć przede wszystkim do wielkiej masy mięśniowej, do osiągnięcia sylwetki na miarę idoli amerykańskiej zawodowej kulturystyki, ważących ponad 140 kg, jak Ronnie, czy Cutler.

Nie będziemy jednak rozpisywać się tym razem na temat fizjologicznych następstw „łykania”, które są na ogół Czytelnikowi znane. Polecamy artykuł pt. ”Twardziele ze skórą, jak łuska cebuli” który mimo upływu 10 lat nie stracił na aktualności, a wręcz przeciwnie. Okazuje się, bowiem, że zażywanie specyfików na wzrost mięśni powoduje poważne zmiany w psychice. Nadmierna ilość hormonów wzmaga agresywne zachowanie i brak krytycznej samooceny. "Koks" w powiązaniu z narcyzmem staje się zjawiskiem niebezpiecznym, bo prowadzi do patologii. Małgorzata Czartoszewska - autorka wspomnianego artykułu przedstawia szokujące przypadki śmierci z przedawkowania, jak i morderstwa dokonane po zażyciu sterydów – i to nie tylko przez zabójcę, ale również i przez ofiarę.

Przeczytajmy ten artykuł i zastanówmy się, nad taką kulturystyką.
Autor: Marcin Matczak, 26 listopada 2008 r.



Nie należy rozpoczynać treningu siłowego pod wpływem środków dopingujących i odurzających. Przed wykonywaniem opisanych tutaj metod treningowych i ćwiczeń należy się skonsultować z lekarzem. Autorzy i właściciel strony JWIP.PL nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki działań wynikających bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania informacji zawartych na tej stronie.
Ostatnie Artykuły
Skutki koronawiru...
Święta Wielkiej ...
Zmarł nasz Przyja...
Wspomnienie... Pa...
Rak jądra choroba...
Flesz
Nimes (1977 r.)
Nimes (1977 r.)
SPOTKANIA
Na forum
Tylko aktywnych zapraszamy na forum
oraz
do Pionierów



















































Jeżeli na tej stronie widzisz błąd, napisz do nas.

Jan Włodarek | Historia | Sylwetki | Wywiady | Porady | Trening | Dietetyka | Medycyna | Wspomaganie | Sterydy | Ośrodki | RÓŻNE